Pamięć dotyku potrafi obudzić na ludzkiej skórze wspomnienia, od których serce zaczyna trzepotać w zapomnianym już rytmie, wzniecając na nowo drgania ponadczasowych częstotliwości. Wystarczy muśnięcie gdzieś naprawdę daleko by czas przestał mieć znaczenie i stał się jedynie medium przenoszącym emocjonalne impulsy. Teoria, że wszystko dzieje z określonego powodu nigdy nie brzmiała bardziej przekonująco…mamy rok 2022 i właśnie dociera do nas głos Renaty Lewandowskiej wyśpiewującej swoją duszę w połowie lat siedemdziesiątych.
Proszę Państwa, oto bezdyskusyjny debiut roku!
Sęk w tym, że ma on miejsce 48 lat po zarejestrowaniu sesji nagraniowej tej płyty.
Tyle bowiem przeleżała ta muzyka w archiwach, zamknięta w mikroświecie głuchej na nostalgiczne westchnienia taśmy-matki. W czasach gdy muzycy próbują na różne sposoby powracać do przeszłości, Renata Lewandowska wyłania się z niej w arcy-pięknej kreacji artystycznej wraz z zespołem akompaniującym oraz gośćmi w postaci Alibabek, Orkiestry Polskiego Radia S1 i Grupy AND.
Tak brzmi i wygląda retropiękno naturalne, którego nie da się w żaden sposób wskrzesić na zawołanie – ono w każdym życiu rodzi się tylko raz.
Oto jedno z najbardziej czarujących przełamań nieodwracalności upływu czasu jakie słyszałem w muzyce.
Obecna premiera albumu ‘Dotyk’ to wydarzenie, o którym ludzie 46 lat temu jeszcze nie zdążyli usłyszeć, ale jestem spokojny, jego echo ruszyło już w podróż niosąc im najlepszą możliwą wiadomość: Renata Lewandowska debiutuje w iście mistrzowskim stylu.
‘Dotyk’ to najprawdziwszy muzyczny diament cierpliwości, który stawił opór wszystkim przeciwnościom losu. Zmieniały się systemy, układy, gusta publiczności a on cierpliwie i w kompletnej ciszy szlifował się dekadami aż do dzisiejszej, olśniewającej postaci. Jeżeli dźwięki po takim czasie mają taką moc rażenia to znaczy, że doświadczamy czegoś absolutnie nadzwyczajnego.
Ta płyta to odurzający tygiel wszystkiego co najlepsze w muzyce tamtego okresu…lekko psychodeliczny soul, funk, momentami nawet gospel, ale przede wszystkim rzadko spotykana zaraźliwa żarliwość, od której przestrzeń wokół nas dosłownie wibruje. Ta energia udziela nam się już od pierwszego taktu do tego stopnia, że czujemy się jakbyśmy uczestniczyli w zniewalająco temperamentnym rytuale. Boskie wrażenie!
Głos Renaty Lewandowskiej to multioktawy hipnozy.
Wybrzmiewają w nim skrajności, które zwiewnie przenikają się tworząc nieprawdopodobnie intrygującą, niecodzienną barwę wokalną.
Słychać zderzenia melancholii i euforycznych uniesień, nieokiełznanej surowości z kojącym ciepłem a smutek i tęsknota toczą nieustanny pojedynek między słowami z promienną aurą, która ostatecznie rozświetla ten album. Na przestrzeni lat minionych były porównania do Janis Joplin, Arethy Franklin…z całym szacunkiem dla obu, ale pozostałbym przy osobie samej Renaty Lewandowskiej, która wytycza swój własny poziom. Nie wyobrażam sobie innego głosu wypełniającego ‘Dotyk’.
Trudno wręcz zapomnieć tę namiętną intensywność, którą niesie w sobie na całej długości. Inna sprawa, że w wielu utworach pojawiają się też niezwykłe ozdobniki – wokalne dialogi z Alibabkami wypadają po prostu zjawiskowo. Harmonie dośpiewywane do partii Lewandowskiej nadają całości niebywałej przestrzeni
i dodatkowo kolorują je nowymi emocjami co podnosi temperaturę o kolejne stopnie. Szałowo, jest po prostu szałowo!
Najbardziej jednak doceniam Renatę Lewandowską za autentyczność.
Jest sobą i tylko sobą.
To osobowość magnetyzująca naturalnością.
Słuchamy człowieka, który zdecydował się przemówić własnym głosem.
Tym bardziej uderzające, że dzisiaj nieczęste. To właśnie dlatego ten album brzmi tak fenomenalnie w 2022 roku. Nie ma silenia się na jakąkolwiek pozę, jest za to aksamitna bezkompromisowość, pełna zarówno pokory jak i szalonej spontaniczności. W każdym utworze Renata Lewandowska prowadzi ujmująco szczerą narrację dzięki czemu wierzymy w każde jej słowo.
A skoro mowa o słowach…warto zaznaczyć, że wyszły one spod pióra Ryszarda Marka Grońskiego (większość), Agnieszki Osieckiej oraz Jonasza Kofty.
Teksty to niezwykle ważny element ‘Dotyku’ – wraz z biegiem pięciolinii buduje się pełna czarującej nostalgii, ale też i zwykłych, ludzkich tęsknot niebanalna opowieść. Sporo tu frapujących niedopowiedzeń kreujących klimat tajemniczości, ale nawet gdy trzeba powiedzieć coś wprost, w ustach Lewandowskiej brzmi to nietuzinkowo. Biorąc pod uwagę, że pierwszy z autorów pisał zainspirowany biografią samej wokalistki nie dziwi liryczna czułość tego materiału.
Muzycznie jest niemniej pasjonująco.
Cudowne lata 70’te…historycznej pulsacji dochodzących z tej płyty nie da się podrobić. Mnóstwo tu niebywałego smaku kompozytorskiego i wykwintności aranżacyjnej. Rewelacyjnie zagrane partie instrumentalne mogłyby z powodzeniem tworzyć wersję alternatywną tej sesji. Jest ciepło, blisko, lampowo miękko a całość szumi prawdą, której na próżno szukać w wielu współczesnych produkcjach.
Wyrafinowana prostota…taka, która wpada w ucho, w rytm, ale nie ulatuje po jednym sezonie. ‘Dotyk’ głaszcze nas echem wielu epok i inspiracji zagranych na najwyższym poziomie. Niski pokłon wszystkim kompozytorom, aranżerom i muzykom, którzy, nomen-omen, dotknęli tej płyty.
I właśnie na tak imponującym fundamencie, Renata Lewandowska stoi niezwykle pewnie naprzeciw czasu, który minął bez tej muzyki i upaja nas bez końca swoimi historiami.
Przeszłość zadała zachwycającego szyku.
Żal milczących lat zastąpiła celebracja wielkiego powrotu kogoś kto nawet nie pukał do drzwi teraźniejszości. Tym cudowniejsza to chwila, ponieważ odnalazła Renatę Lewandowską daleko od jakichkolwiek oczekiwań czy planów.
“Pragnę zabrać stąd zapach traw i gorzkich ziół…” śpiewała upalnie transowo w ‘Lato tego roku’ i niosła to wszystko do nas przez prawie pół wieku tak byśmy zrozumieli co tak naprawdę ważne było zarówno dla Niej jak i wg Niej.
‘Dotyk’ tworzy dla wszystkich zupełnie nową, nieskazitelną przestrzeń bijącą blaskiem dźwięków, które otwierają wszystkie zmysły.
Nauka doznań na nowo? Tak, zdecydowanie tak!
Ta płyta to lekcja piękna, w której wszyscy bez wyjątku powinniśmy wziąć udział.
Wszyscy!
Brawo! –> Krystian Zieliński, Astigmatic Records, The Very Polish Cut Outs, PolskieRadio24.pl
Last modified: 2024-03-26