Pierwszym transportem do serca albo kolejnym, prosto do duszy.
Możliwe, że pobłądzisz przez chwilę, ale wszystkie drogi, prędzej czy później, poprowadzą właśnie tam.
Którą wybierzesz dla siebie?
Żyć by czuć…a może odwrotnie?
Decyzja płynie w Tobie od pierwszego dnia, ale nie musisz wychodzić jej naprzeciw.
Pozwól by ta najświętsza część Ciebie sama drążyła sens Twojego istnienia.
A kiedy skończy, podniesie alert na krańcach fizyczności, dając początek olśnieniu, którego echo wypełni czas przyszły niedokonany.
Decybele tożsamości…wewnętrzna, niekończąca się melodia, którą od tej pory rezonować będziesz na tyle donośnie by Twoje życie słyszano…by było czymś więcej aniżeli strumieniem losowych zdarzeń.
Cud codzienności, o którym tak łatwo zapomnieć…
Wsłuchaj się zatem w tę częstotliwość czystości – ona wybrzmiewa każdym Twoim wcieleniem dając Ci możliwość bycia kim chcesz.
Więc nie spiesz się z wyborem, ta okazja może się już nie powtórzyć.
Maestria hojności dzieje się tu i teraz a Ty jesteś jej epicentrum.
Gdzieś głęboko, na rozwidleniu aort, ścierają się co chwilę purpurowe żywioły by w pędzie przekazywać najcenniejszą energię, dzięki której nie gaśnie światło Twojej obecności. To początek niezapisanych rozdziałów, z których budują się życiorysy,
ale jak długo będzie trwać ta wymiana, pozostaje wielką niewiadomą…dla każdego.
Siatka mocy, cieńsza od włosa, rozpościera się w Tobie bez końca.
Z każdym dniem dobitniej pulsuje ona rozstrzygającym przekonaniem, że to wszystko jest jednak nieszczelnym obiegiem zamkniętym.
Pętlą, która pomieści wszystko poza…nieśmiertelnością.
W tempie przeznaczenia przeciekamy drobnymi szczelinami, ulatując coraz dalej od miejsca, w którym da się jeszcze zawrócić.
Niewidzialna architektura przetrwania trzęsie się w posadach, szaleńczo tłocząc litry informacji, z których naprędce trzeba odtworzyć drogę powrotną.
Dokądkolwiek, gdzie przebudzenie będzie cudem, ale nie snem.
Wszędzie tam, skąd można rozpocząć podróż do źródła.
Nawet jeśli od tej chwili będzie to oznaczać życie pod prąd.
Majestatyczność materiału nagranego przez Piotr Damasiewicz – Damas i Kuba Wójcik budzi ogromny respekt. To ciężar powagi i misji tego projektu.
Krew jest tu punktem odniesienia, źródłem wszystkich rozważań nad jej znaczeniem w życiu człowieka…od jego narodzin, przez śmierć kliniczną, transfuzję aż po nowe życie.
Nowe, czyli…drugie?
Tak wielu ludzi wokoło żyje właśnie to ‘drugie życie’…mijamy się w milczeniu i do głowy nawet nam nie przyjdzie, że tuż obok, na wyciągnięcie dłoni, ktoś przeszedł tę drogę w całości.
Wybrzmiewa tu porażająca autentyczność, wzmacniana dodatkowo konceptualnością tej sesji – w nagraniach słychać ambient wnętrz i funkcjonującej aparatury Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa im. prof. dr hab. Tadeusza Dorobisza we Wrocławiu.
Prawdziwa hemomelodia…dobiegają nas naprawdę nieoczywiste dźwięki, które tak naprawdę nosimy w sobie, w postaci kodu istnienia.
Kodu, którym możemy się dzielić z innymi, nadpisując ich własny, nagle przerwany.
To nie jest album, który można po prostu włączyć – miejcie to na uwadze.
To zdecydowanie wymaga wewnętrznej zgody na podróż do rejonów, o których raczej nigdy nie myślimy.
Będzie duszno, będzie, ciasno, będzie bardzo, ale to bardzo sensualnie.
Trzeba nauczyć się przeciskać przez najwęższe tunele życia, łapać każdy najmniejszy oddech i wytrzymać napierające ciśnienie emocji.
Muzycznie jest do krwi ostatniej.
Obaj muzycy zagrali niewiarygodnie przenikliwie.
B-e-z-k-o-m-p-r-o-m-i-s-o-w-o.
Potęga narracji została tutaj osiągnięta dzięki zniesieniu jakichkolwiek barier stylistycznych. Nie ma kalkulacji, nie ma wytyczania kierunków…jest wyłącznie efekt końcowy, który hipnotyzuje swoją plastyczną wielowątkowością i, zdawałoby się, niepoliczalnością warstw tworzących fale dźwiękowe. One uderzają w każdy nasz czuły punkt.
Jazz noir, ambient, spiritual, elektronika, industrial…to tylko jedna, maleńka kropla krwi oglądana pod olbrzymim powiększeniem.
Głębiej jest mnóstwo nienazwanych składników zatem przygotujcie się na poruszające doświadczenie.
Masywnie, tajemniczo, szamańsko.
Mistycznie, kłująco, transowo.
Niepowtarzalnie.
‘Krew’ emanuje aurą nieskończoności interpretacyjnej, w której odnajdujemy mnóstwo nieodczytanych informacji i znaków zapisanych tak naprawdę w naszej właśnie wybudzanej podświadomości.
To ona podpowiada nam instynktownie co robić gdy ta soniczna materia zacznie się kłębić wokół nas.
Pytania, pytania, pytania…i odpowiedzi, do których trzeba dotrzeć samemu.
To nie ma początku ani końca…ani daty ważności.
Moim zdaniem, z tej płyty po prostu nie da się wyjść.
Fenomenalna opowieść inspirująca do wsłuchania się w nas samych.
Inna dla każdego, ale dla wszystkich z jednakowym przesłaniem.
Na całej długości tego wydawnictwa, muzyka i strona wizualna (obezwładniające obrazy Viki Kaliadziuk!) rzucają naprawdę długi cień na naszą mentalność, aktywując do głębszych refleksji by ostatecznie przypomnieć nam o wdzięczności wobec rzeczy fundamentalnych.
Przepiękna i kluczowa w tej sesji jest jej nienachalność.
Mamy tyle czasu ile potrzeba.
Ten pierwszy krok robimy sami i wyłącznie na własne ryzyko, ale później ‘Krew’ otula nas kojącym ciepłem i troską.
I nawet jeśli chwilami zrobi się naprawdę niekomfortowo, przez cały czas mamy pewność, że płyniemy strumieniem najczystszych intencji, w którym nikt nigdy nie utonął.
Obłędny album.
ps.
Napisałem te słowa z ogromną dumą, ponieważ ‘Krew’ jest pierwszym projektem, w którym pełnię rolę współproducenta a także autora liner notes.
Dołożyliśmy wszelkich starań by to limitowane wydanie na płycie winylowej dawało możliwość pełnego doświadczania sztuki, zarówno w warstwie dźwiękowej jak i wizualnej.
To początek zupełnie nowego, bardzo ważnego wątku w działalności Jazzmotional. W realizacji są już kolejne wydawnictwa a wszystkie będzie łączyć zawsze to samo: emocje.
Nie ma dla mnie ważniejszej rzeczy w świecie dźwięku.
Last modified: 2024-10-19