Największą wadą tej płyty była data jej wydania.
’The Eccentric’ ujrzał światło dzienne w październiku’81 a to co zdarzyło się w grudniu tamtego roku skutecznie pogrzebało jakiekolwiek szanse na mocną promocję tego absolutnie oszałamiającego wydawnictwa. Gdyby nie stan wojenny, mielibyśmy do czynienia z ikoną rozpoznawalną po obu stronach Atlantyku, jestem pewien.
Dla mnie to jeden z najlepszych big-bandowych albumów jakie kiedykolwiek nagrano. W Polsce i na świecie.
Powiedzieć, że Alex Band ze swoim brzmieniem wyprzedził czas nie będzie żadna przesadą. To jest tak zagrane, że zatyka dech w piersiach. Jeżeli istnieje miara perfekcji, którą można przyłożyć do nut, w przypadku tej płyty zabrakłoby skali.
Idealne zgranie, wciągająca bez reszty rytmika, ogólna tonalność materiału – tu gra ponad 12 muzyków a jednak całość nie zbacza nawet o milimetr z kursu ku doskonałości.
Fenomenalne kompozycje, współtworzone przez muzyków grających w orkiestrze, brawurowe aranżacje a wszystko trzyma niezwykle muzykalną acz żelazną ręką lider, Aleksander Maliszewski.
„Alone in Manhattan’ – od tego utworu zaczyna się ten krążek.
I nie ma mowy o lepszym starcie – tak powinny zaczynać się największe klasyki kina sensacyjnego. Nieprawdopodobne wejście sekcji dętej, po której kryminał wisi w powietrzu.
Cudowne wejście bębnów z pianem i narastająca dramaturgia aż do ultraklimatycznej partii gitary granej unisono z saksofonem, która wprowadza w głąb podróży nowojorskimi ulicami. Jeśli teraz zamknięcie oczy, nic Was nie zatrzyma w 2023 – te dźwięki mają moc teleportacji.
Jest 1981 rok i tak się wtedy (nie)grało.
Partie instrumentów dętych prowadzą jedną z głównych narracji i wprowadzają niesamowicie dużo oddechu do tej kompozycji.
Wszystko grane na milisekundy, z dokładnością, którą wielu dzisiejszych artystów osiąga za pomocą oprogramowania i wyrafinowanego sprzętu studyjnego…to brzmi po prostu niewiarygodnie.
Jak przystało na big-band, drugi utwór hamuje i nie inaczej jest w przypadku 'Morning Screw’. To bardzo klimatyczne, ciepłe granie ze świetną partią gitary, która ponownie prowadzi aż do rozwinięcia. Pojawia się świetny syntezatorowy horyzont na tle którego płyną groove’owe bębny…proste i jakże skuteczne!
I wówczas ta całość, razem z gitarą a później niesamowicie zamyślonym solo na trąbce rozkręca magiczną aurę. Z jednej strony widać film, z drugiej dancing a z jeszcze innej studio z migoczącymi błyskami instrumentów dętych.
Alex Band z tą muzyka pasował absolutnie do każdej scenerii – dźwięki tak wytrawnie skomponowane i wykonane brzmią po prostu świetnie w każdej sytuacji. Inna sprawa, że słychać tu też nostalgię przebijającą się przez te wszystkie dekady. Niewątpliwie nie da się całkowicie oderwać od czasu, w którym ta płyta została nagrana.
’Drop of Bitterness’ jest właśnie takim idealnym przykładem pięknej, eleganckiej formuły niosącej niesamowite emocje. Ponownie, instrumenty dęte wiodą prym, ale robią to z niezwykłą gracją i stonowaniem – solo tłumionej trąbki od 2:23 brzmi tak bardzo odlegle, melancholijnie…to nuty z innej epoki, ale nie straciły nic ze swojego melodyjnego czaru.
Powiedzmy sobie szczerze: żeby tak zagrać trzeba naprawdę umieć grać.
Tym albumem Alex Band wytyczył nowy poziom jakości.
Na 'The Eccentric’ mieszają się style, jest funk, są elementy disco, latynoskie, pobrzmiewa bossanova, ale całość jest tak konsekwentnie spięta big-bandową klamrą, że ani przez chwilę nie słychać tu jakichkolwiek muzycznych nieścisłości, co w przypadku tak rozbudowanych składów nie jest oczywiste.
Album kończy się tak jak zaczyna – w najlepszy możliwy sposób.
’An Eye for an eye’ po dość monumentalnym intro przeobraża się w rasowy, jazzowy drive, który dosłownie rozpływa się w przestrzeni. Nuty nocy wybrzmiewają jedna po drugiej zabierając nas ku nieuniknionemu końcowi płyty. Po drodze będą zwroty aranżacyjne, niesamowite solo saksofonu, szaleństwo na organach, będzie fenomenalnie zgrana sekcja rytmiczna…całe szczęście, że ostatni utwór jest najdłuższy ze wszystkich.
Pora jednak się żegnać.
To gotowy materiał na jeden z tych koncertów, podczas których wszyscy mają nadzieję, że klaszcząc będą w stanie zatrzymać muzyków na scenie przez wiele godzin.
Ja biję brawo Alex Band od dawna i płyta kręci się dalej…
Last modified: 2024-05-05