A może najlepszym co mogę dla Ciebie zrobić to utorować Ci dźwiękiem drogę, którą razem ze wszystkimi moimi myślami, prześlizgniesz się gładko do kolejnego, głębszego i piękniejszego wymiaru?
Śladami, które znikną…tak bym na zawsze wiedział, ale nigdy nie szukał.
Miejsce nowych początków, w którym jednocześnie nic się nie skończy, obiecuję.
Opowiem Ci o nim najprościej jak potrafię choć nie będzie łatwo…bo sam momentami błądzę w kłębiących echach naszej wiecznej obecności.
Nie zapewnię, że się uda, ale spróbuję dla nas obojga, by czas nigdy nie musiał ponaglać naszych wspomnień.
Bo łatwo zostać w tyle i bez końca włóczyć się wstecz gdy wszystkie ścieżki i tak ostatecznie prowadzą do samolubnie zapętlonej pamięci.
Rytuał odprowadzania.
Sztuka zawrócenia bez odwracania się.
Odwaga by iść dalej kontemplując to co dopiero przed nami.
Piękno cichej zgody na ciąg dalszy według nowego, nieznanego scenariusza.
Na ‘Cat’s Songs – 17 Haiku for Piano’ wybrzmiewają nieśmiałe dźwięki akceptacji.
Z losem, samym sobą i wielką niewiadomą, w której na próżno szukać ukojenia.
Delikatne, pisane z wielkim pietyzmem i ostrożnością nuty powoli sączą tlen do zupełnie nowej rzeczywistości, w której na początek trzeba odnaleźć to co najważniejsze: równowagę.
A wielka to siła rzucić wyzwanie własnym emocjom i dźwignąć ich ciężar by ułożyć z nich pomost do kolejnego wcielenia.
Bije z tej muzyki niezwykle szlachetna głębia.
Momentami burgundowa, kiedy indziej onyksowa, ale też w wielu chwilach cudownie błękitna…mamiąca oko pastelową przyjaznością.
Wszystkie odcienie pożegnań..
Ciemna i jasna strona są tu jedynie przeciwległymi horyzontami…sedno tej sesji rozciąga się tak naprawdę na ogromnej powierzchni pomiędzy nimi.
Jest zatem wiele miejsca na wyrazistą, ale też nieśpiesznie artykułowaną opowieść stanowiącą fundament tej płyty.
Nastroje płyną swobodnie, mieszają się w niewymuszony sposób, kreując za każdym razem zróżnicowaną aurę. Nieszablonową, ale zawsze czytelną.
Właśnie ta prostota, a dzięki niej niesamowity czar melodii, przypomina nam, że muzyką wszystko da się nazwać…
Bartłomiej Oleś (Drumbientone) , kompozytor całości, słusznie uznał, że interpretacja takiego wydawnictwa nie powinna być kolejnym znakiem zapytania na drodze do zgłębienia istoty tych sytuacji.
Skoro ktoś już dotarł do tych nut…powinien oddać się wyłącznie głębokiej refleksji.
Dlatego ‘Cat’s Songs…’ jest albumem jednogłosowym a zawarte na nim utwory mienią się wyłącznie własnym, często sekretnym blaskiem.
Naturalność, szczerość, spokój intencji.
Poszukiwanie wewnętrznej ciszy.
To buduje intymną, bardzo poruszającą atmosferę, w której od pierwszego akordu czujemy bliską więź ze wszystkim co niesie echo każdego z 17 nagranych haiku.
Czujemy i poddajemy się temu.
Bartłomiej Oleś, połowa fenomenalnego duetu Oleś Brothers, mógłby zapewne rozpisać każdy utwór na dowolne partie instrumentalne, ale zdecydował, że fortepian jest tym medium, którego częstotliwość najlepiej oddaje wibracje każdej pojedynczej myśli, która towarzyszyła Mu podczas komponowania.
Stąd obecność zjawiskowej pianistki Miry Opalińskiej, która ‘przetłumaczyła’ i zagrała wszystkie zapisane przez Niego pięciolinie.
Jak głęboko musiała się zanurzyć w świecie dźwięków by usłyszeć w nich cudzą historię a następnie zagrać ją jak…swoją własną?
Właśnie Jej bezpośredniość i prawdziwość powodują, że rodzi się w słuchaczu chęć przepuszczenia tej płyty przez filtr swoich własnych doświadczeń.
Mira Opalińska gra z niebywałym skupieniem i subtelnością.
Zamyślona, pełna ujmującej empatii i nostalgii…aksamitny narrator tych niełatwych chwil.
Emocjonalna dokładność! Każdy akord czy pojedynczy dźwięk ma swoją historię, która precyzyjnie definiuje ich tonalność. Stąd wiemy dokładnie kiedy nuty niosą wytchnienie a kiedy chmury zbierają się gęsto nad klawiaturą.
Opalińska perfekcyjnie wykorzystuje też ambient przestrzeni pozwalając jej dopowiadać to, co niezagrane.
‘Cat’s Songs – 17 Haiku for Piano’ to wyjątkowej urody płyta o tym, co prędzej czy później wydarza się w każdym życiu.
Nienachalna, minimalistyczna i przede wszystkim czuła.
Nie narzuca niczego, nie poucza…maluje dźwiękiem świat po stracie.
Opowiada jedną historię, ale wybrzmiewa tak naprawdę wszystkimi możliwymi.
Dlatego tak bardzo dotyka.
Dobrze jest mieć wokół siebie muzykę, która rozrzedza każdą ciemność, zapala skromny snop światła i prowadzi do takiego miejsca w nas, w którym wszystko można ułożyć w nową całość.
Wzruszająca podróż.
Last modified: 2024-10-20