Czy nieśmiało uchylone drzwi są wystarczającym zaproszeniem?
Jeśli tak, dlaczego po wejściu zapada w nas zawstydzająca cisza?
Dookoła wszędzie mur tak wysoki, że żadna obca myśl nie pokonała go do tej pory.
Czy na pewno jesteśmy we właściwym miejscu o właściwym czasie?
Dokądkolwiek nie pójdziemy, brodzimy w szarej, nieprzejrzystej substancji na powierzchni której pojawiają się i znikają obrazy. Tysiące pastelowo uwodzących obrazów, na których nic nie wygląda znajomo a jednak bliskich na uderzenie naszego własnego serca.
To właśnie dlatego łapczywie próbujemy kraść je wszystkie oczami, tyle że pamięć nie pozwoli nam zabrać ze sobą nawet jednego.
Dociera do nas, że one nie były, nie są i nigdy nie będą nasze.
Nasyćmy się zatem tym co widzimy bo nie jesteśmy tu przypadkiem, ale pamiętajmy na każdym kroku, że zgoda na naszą obecność w tej przestrzeni była prawdopodobnie jedną z najtrudniejszych decyzji.
Witajcie w ol-śnieniu, najwyższej formie snu jaka może przydarzyć się człowiekowi.
Nie każdemu jest pisany taki dar, ale każdy może o nim…śnić.
Więc nie budźmy się.
I słuchajmy, ponieważ nieczęsto zdarza się by tak ulotna materia znalazła swoje niezwykle wierne odbicie w zapisie nutowym.
‘Dreamscapes’ to osobisty cykl onirycznych etiud utkanych ledwie widocznymi nićmi wijącymi się hipnotycznie po pięcioliniach. Najmniejszy impuls, choćby nasza najcichsza myśl, sprawia, że zaczynają one wszystkie wpadać w finezyjny rezonans dając początek każdej kompozycji. Jesteśmy w najczulszym punkcie ludzkiej wrażliwości, która reaguje także na to co dopiero nadejdzie…
Naprawdę, trudno nie zadurzyć się w czymś tak powabnym a jednocześnie pełnym tajemnic.
Dobrawa Czocher, stojąc na pograniczu tych zamglonych światów podjęła się arcytrudnej próby przetłumaczenia tego co niewidzialne na język zrozumiały dla człowieka. Jeden instrument i nieskończoność aranżacyjna wystarczyły by powstała muzyka, którą trudno wyciszyć w głowie.
Właśnie immersyjne właściwości ‘Dreamscapes’ są jednym z największych atutów tej sesji, co niewątpliwie jest zasługą niesamowicie czujnego doboru efektów pogłębiających odczuwanie każdej zagranej nuty.
Wszechogarniający, dygocący dźwięk wiolonczeli głaszcze, zostawia nawet dyskretny osad, ale przede wszystkim wprowadza nas w bezbronny trans.
To stan prawdziwie bezwarunkowej zgody na przyjęcie tego co się do nas zbliża.
A wieje z tego albumu somnambuliczny, ciepły wiatr otulający nas niczym kokon pełen kojących halucynacji…przy takich doznaniach, wzruszenie jest odruchem mimowolnym, całkowicie poza naszą kontrolą.
Narracja ‘Dreamscapes’ jest minimalistyczna, ale dzięki wspomnianym zabiegom produkcyjno-aranżacyjnym wybrzmiewa w sposób zrozumiały i co równie ważne, wypełniający. Dobrawa Czocher świetnie operuje wolną przestrzenią i nie forsuje swoim graniem azylu, w którym znajduje się słuchacz. Wręcz odwrotnie, Jej sposób gry, artykulacja magnetyzują i przywołują do źródła tych rozkwitających niespiesznie dźwięków.
Tak naprawdę to my podążamy za tym co słyszymy…i usłyszeć chcemy.
…bo to album wielu spełnień.
Porusza do szpiku kości, ale dociera tam przez dłuższy czas, drążąc po drodze w nas korytarze, które już na zawsze pozostaną do dyspozycji tych nut.
Prawdziwe Arterie Czułości.
Właśnie tędy ‘Dreamscapes’ za każdym odsłuchem będzie tłoczyć do naszego serca muzyczną melancholię, radość, wyczekiwanie, smutek, żal, nadzieję czy finalnie, po naprawdę wielu, wielu stanach emocjonalnych, ukojenie.
Dramaturgia, choć niezwykle subtelna, jest najlepszym przewodnikiem po tym świecie równoległym. Prowadzi nas tak byśmy ufali naszej własnej intuicji i nawet przez chwilę nie pomyśleli o alternatywnej drodze przez tę płytę. Idziemy w jej głąb coraz bardziej spragnieni kolejnych uniesień i uwalniamy się z dotychczasowej, nadrzędnej potrzeby kontrolowania wydarzeń.
Uwierzcie mi, to idealny moment by opuścić luźno ręce…
Dobrawa Czocher momentami gra smyczkiem po naszej skórze.
Dlatego aura tej muzyki jest taka…namacalna.
Mistrzowsko kreuje płaszczyzny pełniące rolę dystyngowanych fundamentów, na których piętrzą się przecudnej urody eteryczne melodie i wszelkiego rodzaju artefakty brzmieniowe uzupełniające każdą opowieść w sposób niezwykle szczegółowy. Dodatkowo, zniewalająco przepastny ambient przestrzeni, nakładające się na siebie miękkie echa wypełniają ‘Dreamscapes’ idyllicznym niepokojem, który nie pozwala zapomnieć, iż przez cały czas stąpamy po cudzej ziemi…
Kompozycyjna nieprzeciętność!
Pomieszkiwanie w cudzych snach może skończyć się bezsennością…stanem, w którym permanentnie nie zamykamy oczu by nie ominęło nas z nic z piękna, które ożywia się po każdym naszym spojrzeniu, ale pokusa jest zbyt silna.
Dylemat czy zostaliśmy zaproszeni czy nie, pozostanie zapewne nierozwiązany więc zróbmy wszystko by nasza obecność nie spowodowała, że drzwi zatrzasną się bezpowrotnie.
Cudowna płyta.
Last modified: 2024-05-05