’Space Jazz’. Nowa przestrzeń. Gdzieś pomiędzy sercem a głową.
Głęboko na tyle, że nie mieliście pojęcia, że istnieje jednocześnie nie aż tak daleko by dźwięki nie zdążyły dotrzeć przed wybrzmieniem.
Odkrycie.
I to cudowne uczucie gdy trafia się na częstotliwość, która kołysze rzeczywistością w tak kojący sposób, że trudno momentami rozpoznać co jest jawą a co już śnieniem.
’Space Jazz’ to muzyczna podróż do miejsc tak odległych, że aż nienazwanych. Dopiero poznajemy tę przestrzeń.
Co jednak zaskakujące, podróż niespieszna, z wieloma przystankami…zatem jak to możliwe, że tak szybko uwalniamy się od rutyny codzienności?
To właśnie ta magia, którą niesie w sobie ten album.
Absolutnie wyjątkowe doznanie nut spływających po skórze, płynących żyłami, emanujących zniewalający zapach i ciepło.
Modelowy przykład synestezji.
Słuchając 'Space Jazz’ stajemy się mimowolnie częścią większej całości, która nie ma tak naprawdę zdefiniowanych granic.
Tu jest miejsce na każdą myśl, każdą emocję a do tego żadna z nich nie wchodzi sobie w drogę.
Harmonia bezwładnego półsnu.
Stan umysłu zatopionego w somnabulicznej materii, która przybierze taki kolor i kształt jaki będzie Wam w danej chwili potrzebny do idealnego funkcjonowania.
Wyjątkowość tej muzyki tkwi tak naprawdę w powściągliwości jej autorów. Wiele wybrzmiewa tam gdzie zanika echo.
Dawno nie miałem okazji słuchać tak doskonale okiełznanej ciszy.
Gdzieś, na krawędziach strun, membran, klawiszy, ustników doszło do trwałego porozumienia między człowiekiem a impulsami dźwiękowymi w rezultacie czego powstała muzyka bezgranicznie hipnotyczna, obnażająco sensualna a jednocześnie wyrazista i pozostawiająca namacalny ślad we wrażliwości każdego z nas.
Coś niesamowitego.
Powoli, z nieludzką gracją i dbałością o dosłownie każdy szum wydobywający się z instrumentów, Panowie Davy Sur, David Amar i Maciek Pysz wykreowali istne misterium pochłaniające bez reszty każdego kto styka się z ich płytą.
Nie zaryzykuję wiele twierdząc, iż nie da się długo utrzymać na powierzchni tych fal dźwiękowych.
Zresztą kto by tego chciał skoro najpiękniejsze czeka nas tak naprawdę gdzieś tam, głęboko, gdzie nie trzeba martwić się o łapczywe łapanie oddechu.
Ten odrealniający spokój, który emanuje z każdego taktu „Space Jazz’ jest niczym antidotum na każde nieplanowe uderzenie serca.
Każdy utwór opowiada odurzająca historię, która odsłania się przed nami w kolejnych aktach.
Od otwierającego 'Morning’, w którym nostalgiczna partia duetu gitara-saksofon przywoła wszystkie miejsca, do których chcielibyście się przenieść w mgnieniu oka…przez ogrzany popołudniowym słońcem 'Afternoon’ – utwór, który mógłby się w zasadzie nigdy nie kończyć…transowe dwa akty 'Through Space’ otwierające drzwi do kolejnego labiryntu czy odurzający swoim spowolnieniem 'Before and After’…i inne..
Kompozycyjnie jest to dzieło zaplanowane w sposób arcymistrzowski zatem, by zrozumieć czar tego albumu, nie wolno Wam pominąć którejkolwiek części.
Muzycznie, otworzy się przed Wami horyzont pełen echa, pogłosów, minimalistycznych akordów, delikatnych partii i pieczołowicie rzeźbionych pejzaży instrumentalnych.
Saksofon, gitara, instrumenty perkusyjne, syntezatory…wszystko tak spójne, tak miękko połączone, że chylę czoła przed muzykami za zarówno zgranie jak i niewiarygodne brzmienie (!!) tej płyty.
’Space Jazz’ to muzyka niecodzienności więc przygotujcie się na piękno odkrywania wielu tajemnic, które skrywa Wasza własna wyobraźnia.
Wszechobecny na tym wydawnictwie upajający aromat, odbiera momentami świadomość i jest bez dwóch zdań uzależniający więc uważajcie kiedy sięgacie po te muzykę.
Beztroski stan zawieszenia jest tym czego nam wszystkim potrzeba i naprawdę , dawno nie było tak dobrej ku temu okazji.
Inwardness, nagraliście fenomenalny album.
Last modified: 2024-03-23