Zatrzymaj się, opowiem Ci historię o tym dlaczego wciąż mamy tak daleko do siebie.
Historię o tęsknocie, niepewności, wyciszeniu i zamkniętych drzwiach.
O rozwijaniu skrzydeł w zawrotnie zwolnionym tempie, azylu w sennych marzeniach…miejscach, do których może kiedyś razem dotrzemy.
Może…kiedyś.
Nie będę mówić głośno, ale za to szczerze i prostymi słowami bo to już nie czas na jeszcze więcej znaków zapytania. Zostawiam je wszystkie za sobą i chcę zrobić choć jeden krok ku tej wersji siebie, którą jeszcze pamiętam.
Od dawna noszę w sobie tak dużo nieregularności, że muszę zacząć nazywać pragnienia po imieniu by nie zapomnieć czym są prawdziwe spełnienia.
Zataczam więc wielkie koło nad czasem przeszłym by wreszcie zachłysnąć się wolnością nowego życia.
Bez mapy, bez planu, ale z nadzieją, że nie odeszliśmy wszyscy na tyle daleko by nie mieć do czego wrócić.
‘Rising’ brzmi jak sekretny pamiętnik, w którym Jasmine Myra schowała między słowami ścieżkę dźwiękową do wspomnień z ostatnich lat.
Onieśmielający, wzruszający, pełen aksamitnej delikatności, ale też trosk i bojaźliwego wycofania. Zapisany po brzegi stron codziennymi myślami, które nawzajem dawały sobie życie stąd trudno ostatecznie rozdzielić je na te burzliwe i wyciszające.
One wszystkie niosą w sobie powszedniość, której nie byliśmy częścią…aż do teraz.
Bo właśnie teraz Jasmine pozwala nam przeczytać kilka stron tego magicznego notatnika.
I to dlatego ręce drżą przy każdym otwarciu.
Szczerość pamięci zaowocowała bezpretensjonalnymi, pełnymi czaru osobistymi opowieściami, które płyną własnym, niewymuszonym nurtem.
Celowe wyciszenie otoczenia, wymazanie zbędnych, obcych artefaktów i ta subtelnie alienująca aura…słyszymy jedynie to co Jasmine Myra uznała za warte wspomnień.
To jej nieśmiały marsz do przodu a my mamy ogromny przywilej być świadkami tej ważnej chwili.
Wsłuchajmy się zatem z największą uwagą.
Dostajemy starannie wyselekcjonowaną treść, ale za to bez upiększania, a w niej historie opowiedziane wyłącznie własnymi emocjami.
Przełamanie bliskości…oto sytuacja, w której ktoś dojrzał do mówienia, ale nie za wszelką cenę.
I właśnie ta naturalność narracyjna jest niesamowitym przeżyciem…relatywnie mało słów, ale każde tak bardzo obrazowe, plastyczne, że wszystko czego na tej płycie nie słychać…podpowie Wam wyobraźnia.
Tu nie da się zabłądzić, ale z pewnością można kluczyć godzinami.
A Jasmine towarzyszy i cierpliwie podszeptuje, ważąc uważnie echo każdego wątku by przypadkiem nie zagłuszyć najważniejszego: miarowych, kojących uderzeń serca.
Partie saksofonu i fletu w jej wykonaniu brzmią rozbrajająco szczerze.
Wypełnia je pastelowa prawda, która daje poczucie bezpieczeństwa choć nie zawsze brzmi optymistycznie. Artystka postawiła przede wszystkim na komunikatywność i, moim zdaniem, to idealny zabieg aranżacyjno-kompozytorski.
Finalnie powstała płyta przemawiająca w niezwykle przyjazny i prosty sposób, ale bez najmniejszego cienia banalności, o którą niezwykle łatwo przy melodiach wpadających w ucho.
To taki rodzaj ciepłej łagodności, którego nie da się wyuczyć…z tym człowiek się rodzi. I my od pierwszego taktu czujemy, że Jasmine Myra nie udaje kogokolwiek tylko przemawia wyłącznie własną wrażliwością, która ujmuje i porusza swoim wysublimowanym pięknem.
Dużo jest też odurzającej zadumy bijącej zarówno z nut granych przez Jasmine jak i pozostałych muzyków. Zresztą ich wszystkich łączy jedna ważna cecha: doskonałe wyczucie wszystkich częstotliwości tej sesji. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że mimo wyraźnej roli liderki, Myra nie zagłusza swoimi liniami zespołu i nie spycha jego gry na nieistotny horyzont.
Harmonijna wzajemność…to dzięki niej ‘Rising’ jest tak autentycznie błogim doznaniem i to w niej rodzi się ten ogrom refleksji towarzyszący docierającym do nas dźwiękom.
Praktycznie każda kompozycja to przykład perfekcyjnego budowania nastrojowego fundamentu dla solowych partii Myry, która z reguły określa aurę kreowaną następnie zespołowo.
Lekkość, miękkość i umiarkowanie to znak rozpoznawczy tego albumu, ale trzeba przyznać, że nawet w chwilach solowych improwizacji, Myra, a także towarzyszący jej muzycy, nie tracą nic z tej cudownie otulającej melancholii dającej poczucie niezwykłej spójności z opowiadaną nam historią.
Ona rozciąga się nad całością tej sesji określając dość wyraźnie jej stałą tonalność, ale na poziomie poszczególnych utworów pojawiają się drobne niuanse a wraz z nimi coraz więcej odcieni nadających niezwykłej głębi finalnemu wytchnieniu.
‘Rising’ to muzyka, która wprowadza w trans czułości…i zostawia nas w nim.
Ostatni takt tej płyty nie wyznacza jej końca…wręcz przeciwnie, jest momentem,
w którym uświadamiamy sobie jak bardzo potrzebne są takie spotkania i jak trudno osiągnąć podobny stan ducha.
Dlatego obecność Jasmine w naszej przestrzeni powinna być dobrze zaplanowana, ponieważ jej muzyka emanuje natchnieniem do tworzenia własnego azylu, niezależnie od miejsca i czasu. Pod warstwą łagodności tych nut kryje się świetnie przemyślana taktyka samoobrony, która pozwala przetrwać naprawdę wiele.
Wystarczy się wsłuchać.
Przeurocza płyta.
Last modified: 2024-10-20