Oto najlepszy jazzowy bazar świata.
Znajdziecie na nim wszystko co tylko można sobie wymarzyć w tej muzyce…każdy dźwięk, zapach i smak.
O tym albumie napisano już wystarczająco wiele.
Jeden z najważniejszych w polskim jazzie i z pewnością w karierze Jerzego Miliana, wybitnego kompozytora, muzyka, aranżera, dyrygenta. To taka płyta, która aż lśni od przepychu kompozytorsko-aranżacyjnego a jeśli dodać do tego wirtuozerskie partie wibrafonu, który Milian wprowadził jako stały element trio jazzowego (zamiast fortepianu) to otrzymamy naprawdę intrygujący, momentami nawet nieco eksperymentalny efekt.
Dla mnie to jedno z tych dzieł polskiego jazzu, które można uznać za skończone.
Ponad 50 lat później brzmi to tak samo oszałamiająco.
Muzyka zarejestrowana w 1969 roku, 1,5 miesiąca po śmierci Krzysztofa Komedy, z którym Milian grał jako członek jego osławionego sekstetu. Ten smutny fakt na pewno miał spore znaczenie dla klimatu tego wydawnictwa.
Milian zaprosił do udziału w tej sesji nagraniowej dwóch gości: Ewę Wanat i Janusza Mycha z Novi Singers i była to doskonała decyzja – zwłaszcza Ewa Wanat wprowadziła element boskości w wykonywanych przez nią partiach wokalnych.
Otwierający 'Memory of Bach’ to utwór, który Sekstet Komedy wykonywał w 1956 roku na festiwalu w Sopocie. To muzyka, którą Milian napisał wspólnie z Komedą. Czy można oddać piękniejszy hołd i pokłon wybitnemu muzykowi i przyjacielowi?
Ta kompozycja w wykonaniu Milian Trio aż skrzy się od magii…nieprawdopodobne uniesienie muzyków jest wyczuwalne w każdym takcie. Muzyka zagrana z tak niebywałą lekkością a jednocześnie ogromnym szacunkiem i powagą niesie ze sobą wzruszające emocje.
’My favourite band’ to jeden z tych momentów, w których usłyszycie hipnotycznie otulający głos Ewy Wanat.
Pojemność emocjonalna jej wokalu jest dla mnie czymś niepojętym i na tej płycie doświadczycie tego w pełnej okazałości. Cudownie przydymiona, stonowana kompozycja, która niespodziewanie, chyląc się ku końcowi, nabiera pędu i improwizowanego charakteru co tylko jeszcze dobitniej eksponuje intymną zagadkowość fraz śpiewanych przez Wanat.
’Rewelacyjny Luciano’ to najlepszy moment, w którym warto wspomnieć o pozostałych muzykach trio: Jacku Bednarku, kontrabasiście oraz Grzegorzu Gierłowskim, perkusiście – obaj grają w sposób zapierający dech.
Bardzo wyraziście, wręcz fundamentalnie, ale z doskonałym wyczuciem klimatu każdej kompozycji – nigdy nie jest ich za dużo ani za mało. Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że lepiej nie można było tego zagrać.
W 'Szkicach ludowych’ usłyszymy flet Janusza Mycha, który swoją partią wprowadza faktycznie folkowy klimat co na tle mocno eksperymentalnego charakteru tego utworu brzmi bardzo oryginalnie. Niesamowite jest to zderzenie światów, w którym na próżno szukać niszczycielskiej siły eksplozji, tu rodzi się nowa jakość i nawet jeśli swój początek ma w chaosie to jest to bardzo inspirujące i wciągające przeżycie, po którym w naturalny sposób prześlizgujemy się do najbardziej niesamowitej i niezapomnianej części tej płyty – 'Tempus Jazz 67′.
Muzyka, którą usłyszycie w tej kompozycji jest absolutnie fenomenalna. Delikatnie pełzająca po zakończeniach nerwowych zostawia niewidzialne ślady, które już na zawsze będą dowodem przebytego stanu wewnętrznego trzęsienia duszy.
Autentyczne piękno tej chwili jest czymś czego nie zapomnicie.
Muzyczna nieskazitelność trafia się niezwykle rzadko a tu mamy do czynienia z jednym z najbardziej krystalicznych jej przykładów.
Lunatyczne wokalizy Wanat, swobodne improwizacje muzyków i podskórnie wyczuwalna niespieszność…takie dźwięki potrafią cofać czas w nieskończoność.
Jeden z najpiękniejszych jazzowych momentów jakie znam.
Znajdziecie na 'Baazaar’ jeszcze wiele prawdziwego audioupojenia. Nie ma tu ani jednej szczeliny, którą mogłoby uciekać piękno tej płyty. To jeden z najbardziej niesamowitych albumów jakie polski jazz dał światu i za jaki świat pokochał polski jazz. Kwintesencja wszystkiego co chcieliście wiedzieć o tym zjawisku w muzyce, ale baliście się posłuchać.
To jest ta chwila.
Trudno nadrobić 50 lat w 40 minut więc nie czekajcie już dnia dłużej.
Last modified: 2024-03-24