’Niepokorny’ jazzowy pianista w wydaniu oscylującym bardziej w okolicach fusion. Towarzyszy mu zespół, w składzie którego znalazło się miejsce dla Zbigniewa Seiferta i jego niesamowite partie skrzypiec wnoszące dodatkowy wymiar do tej już i tak mocno urozmaiconej muzyki.
Otwierający 'Lady Amber’ – po dość abstrakcyjnym wstępie jest najlepszą wizytówką tego co ten album ma do zaoferowania. Doskonały groove, rewelacyjne dialogi pomiędzy instrumentami – muzycy z ogromnym wyczuciem włączają się do gry.
Kühn na elektrycznym Fender Rhodes prowadzi przez część utworu, ale gdy zaczyna grać solo…dla mnie zawsze był to pianista szalony
i nieprawdopodobnie nieszablonowy – to co gra tutaj
i w pozostałych utworach zapiera dech w piersiach.
No i Seifert ze swoimi skrzypcami…jaką wyobraźnię trzeba mieć by zagrać takie dźwięki?
Jego solo przenosi słuchacza w inny wymiar, jest niczym odblokowanie nowego, niedostępnego poziomu.
Kolejne utwory pozwalają wyszaleć się muzycznie Kühnowi, który jest tu niewątpliwie głównym bohaterem, ale sprawiedliwie rozdającym role – na przestrzeni całego albumu docenimy jeszcze wiele razy poszczególnych instrumentalistów.
Realizacyjnie, charakterystyczna 'miękkość’ lat 70’tych.
Cudownie się słucha tych dźwięków.
Miałem przyjemność przeżyć koncert Joachima Kühna 2 lata temu – 44 lata po premierze tego albumu i jedno jest pewne: jako muzyk nie zmienił się po prostu nic.
Szaleństwo i karkołomność jego partii powoduje, że podczas koncertu ma się wilgotne ręce w oczekiwaniu na błąd, potknięcie, ale nie.
On się nie myli.
Kühn jak mało kto potrafi przejść z totalnej kakofonii kaskadujących po ostrzu brzytwy dźwięków do pianoszeptu…jest po prostu muzykiem wybitnym.
’Springfever’ w pełnej krasie ukazuje ten warsztat a dodatkowo otwartość stylistyczną – lata 70 sprzyjały muzyce fusion i Kühn pokazał, że świetnie czuje się w tych klimatach.
W kolejnych dekadach nagrywał z wieloma różnymi muzykami, przekraczając swobodnie granice poszczególnych stylów i każdym kolejnym nagraniem czy koncertem utwierdzał w przekonaniu,
że w swoim muzycznym DNA niesie potężny gen nieobliczalności.
Last modified: 2024-03-23