Nie otwieraj oczu, Twoja nieobecność będzie jedynym pomostem między nawoływaniami, które wiatr przywiewa z dalekiej przeszłości a ich echem pochłanianym w całości przez obojętność teraźniejszości.
Gdzieś po drodze, w niewyjaśnionych od pokoleń okolicznościach, sygnał zanika pozostawiając po sobie jedynie pojedyncze impulsy niepewności.
Dźwięki wyblakłe od poszukiwań.
Historie, od których ziemia pod stopami powinna drżeć codziennie, utknęły znacznie głębiej i drążą ślepy tunel do mirażu miejsca, które z różnych przyczyn nie zdołało wydostać się poza granice ludzkich serc.
A tam dotrzeć najtrudniej.
Wieki mijają, tętna cichną, mapy gorączkowo zapamiętywane w tchnieniu ostatnich słów przekazywane są w coraz bardziej mistyczny, zrozumiały jedynie dla wtajemniczonych, sposób.
Droga, o której od zawsze mówiło się szeptem pozostaje pasażem wyciszenia prowadzącym wprost do labiryntu zbudowanego na domysłach snutych nocami pod upalnym, rozgwieżdżonym niebem.
Kod nieśmiertelnej wyobraźni, odtwarzający zawsze tę samą sekwencję czasu przeszłego…tę samą dla każdego, kto odważy się ułożyć go, choćby w chwilową, całość.
‘Goats’ Ghost’ emanuje obezwładniająco zagadkową aurą, sączącą się powoli z niezbadanego wymiaru. Ta niespieszność powoduje, że wszystkie możliwe granice zacierają się i już od samego początku trudno zdefiniować oś czasu po jakiej ta muzyka się porusza. Jedno jest pewne: nasza czasoprzestrzeń to jedynie przystanek na drodze tych nut. Im dłużej wsłuchujemy się w grę Mikołaja Trzaski, tym zakrzywia się ona coraz bardziej.
18 niezwykle wyrazistych etiud (w wersji winylowej: 15 + 3 download) opowiedzianych za pomocą klarnetu i saksofonu…i całego tła szczebrzeszyńskiej synagogi, której ambient jest niezwykle istotnym elementem całości nagrań.
Tak naprawdę, stanowi on początek wspomnianego kodu i wprowadza interpretacyjną przepastność do tej sesji.
Ścieżki nakładają się na siebie, instrumenty wybrzmiewają antycznym pogłosem niosąc pozrywane fragmenty legendy o kozach, wypasanych na lokalnych polach, które uważano za przewodników między światami. To właśnie one, wg ludowych podań, miały znać tajne przejście między Szczebrzeszynem a Jerozolimą.
‘Goats’ Ghost’ to album niezwykle kameralny, intymny, mieniący się sekretnym blaskiem znaków zapytania. One są tu wszędzie i tak naprawdę przez cały czas słuchania towarzyszą nam podczas tej podróży. Co chwilę próbujemy odtworzyć z nich choćby skrawek tego międzyepokowego przesmyku by przekonać się czy po raz kolejny zwierzęta po prostu czuły więcej od ludzi.
Mikołaj Trzaska gra z ogromnym namaszczeniem i pietyzmem.
Dotykowa wręcz artykulacja każdego dźwięku powoduje, że w wielu momentach one dosłownie ‘pełzają’ po naszej skórze (np. zjawiskowo ‘trący’ ‘Pulse of the Meadows’ czy podskórnie rozedrgany od pierwszych taktów ‘Swaying Linden Trees’).
Załóżcie słuchawki…sensualny obłęd przed Wami, wierzcie mi.
Ta narracyjna maestria, w której w słyszalny i, co ważniejsze, odczuwalny sposób wybrzmiewa każdy przydźwięk czy najdrobniejszy artefakt, jest niezwykle immersyjnym doświadczeniem, pozwalającym nam poczuć bliskość uniwersum, o którym opowiada Trzaska.
Ten album to swoista ścieżka dźwiękowa do każdego możliwego scenariusza, który napisze nasza wrażliwość.
Malowane dźwiękiem rolki filmowe kręcą się nieustannie w naszych głowach…prawdziwy seans imaginacji, napędzany odsłuchem.
Obrazy pojawiają się i znikają, zamalowują wzajemnie tworząc chwilami ezoteryczny chaos przyciągający obietnicą kolejnych uniesień.
Tak, to jest hipnotyczna i niezwykle magnetyzująca muzyka, która gdzieś w szczelinach między nutami kryje swój największy sens: głęboką refleksję.
Dociera do nas, że to co słyszymy jest kluczem do tajemnej przestrzeni, niedostępnej na co dzień…do kadrów z chwil, o których nie mieliśmy pojęcia.
A w nich niczym urojenia…zamazane twarze ludzi, których nie znamy, upojne zapachy łąk emanujących zachodami słońca, szelest wody, dziejowe podmuchy wiatru, dialogi nocnych ptaków i ten niewzruszony spokój kóz wypasanych na polach…i wszystko to tkwiące w odwiecznym, transowym zawieszeniu.
Historia, która nigdy nie będzie mieć końca.
Mikołaj Trzaska nagrał zjawiskowy, niesamowicie duchologiczny album.
Pełen napięć i emocjonalnych kulminacji generujących wewnętrzny rezonans, któremu poddajemy się bezwarunkowo i zatapiamy w odczuwaniu a fizyczność doznań jest momentami tak oszałamiająca i długotrwała, że trudno zapomnieć o tej muzyce gdy już wybrzmi echo ostatniego echa.
Lirycznie, zaświatowo, nad wyraz sentymentalnie…poruszane są najcieńsze struny pradawnej czułości by przekazać dalej choć urywek tajemnicy, w której utknęły już całe pokolenia.
Cudowna płyta.
Last modified: 2024-10-19