To taka płyta, która wielu słów nie potrzebuje…tytuł jest tak sugestywny, że trudno lepiej opisać klimat tego albumu.
Uznany kompozytor, aranżer i dyrygent Leszek Bogdanowicz, wybitni muzycy jazzowi w postaci Henryka Miśkiewicza, Włodzimierza Nahornego i Pawła Perlińskiego…obecność ich wszystkich oraz pozostałych muzyków orkiestry dała niesamowity rezultat. To taki album, który w ciemno można włączyć w chwili gdy spokój ma nadejść szybko.
Mogę sobie bez problemu wyobrazić utwory z tej płyty jako soundtrack do niemalże wszystkich polskich filmów i seriali z lat 70’tych…taka to nuta…
Urocza, elegancka, koktailowa…momentami też dancingowa..ale także z ogromnym ładunkiem rozrzewniającej melancholii i dźwięków, które zatrzymują w czasie. Dużo tu beztroski i takiej prawdziwie zrelaksowanej atmosfery..dużo melodii, które szybko zapadają w pamięci…a wszystko zagrane bardzo dostojnie, z niebywałą gracją. Przepiękne partie smyczkowe dodają temu albumowi powagi i podniosłości.
Swoją droga niesamowity koncept by zebrać muzyków, którzy potrafią zagrać praktycznie wszystko i wręczyć im partytury z tak przebojowymi i…przewidywalnymi liniami.
Właśnie ta przewidywalność, miękkość i ciepło, które biją z każdego taktu 'Melodii na dobranoc’ powodują, że trudno rozstawać się z tą muzyką. Prostota aranżacyjna tego albumu powoduje, że rozpływamy się razem z echem i dobrze nam z tym, bardzo dobrze.
Noc zapada coraz gęściej, robi się coraz ciszej, ale wystarczy zamknąć powieki by znaleźć się przy narożnym stoliku na tej sali dancingowej i po prostu być. Trwać w tej stylowej aurze.
Dzisiaj już nikt nie gra w ten sposób, zaręczam Was…i może dlatego warto trzymać tę rezerwację i dobre relacje z Panem w szatni..by móc wracać do tego stolika bezkarnie w każdej upragnionej chwili. Leszek Bogdanowicz z Orkiestrą grają cały czas, sprawdziłem to nieraz.
#jazzmotional
Last modified: 2024-03-22