
Jeżeli tak ma wyglądać każda podróż na południe to chcę jeździć codziennie.
Jak dla mnie, płyta wybitna.
Jest tu wszystko co najpiękniejsze w jazzie…od totalnej ściany dźwięku, harmonii przyprawiających o zawroty głowy po niesamowity, transowy drive, który chwilami 'prostuje’ tę muzykę.
Nie wyobrażam sobie polskiego jazzu bez odbycia tej, nomen-omen, podróży.
Rok 1973 był niezwykle twórczy dla tych trzech muzyków…nie dość, że razem wystąpili w legendarnym koncercie Michał Urbaniak Constellation (https://cutt.ly/AO7mzYV) to jeszcze nagrali to wydawnictwo.
’Podróż na południe’ otwiera trzyutworowa 'Suita o siedmiu zbójach’, której początek dla wielu może być prawdziwym trzęsieniem ziemi. Nerwowo i dość eksperymentalnie brniemy w chaosie przez 'Część pierwszą’ aż do 4:27 by zacząć 'Mollowe koty’, które całkowicie zmieniają klimat.
Tu, moim zdaniem, zaczyna się ta właściwa podróż.
Robi się filmowo, transowo i przede wszystkim niesamowicie wciągająco.
Słuch dwoi się i troi…nadchodzi genialnie prosty rytm Bartkowskiego (!!), który trzyma nas mocno, ale w tle improwizacje Urbaniaka i Karolaka podkręcają halucynacje.
To jest dokładnie to, czego oczekuję od jazzu: zapomnienia w bliżej nieokreślonej przestrzeni.
Jak to jest zagrane!
Lekkość na smyczy oszołomienia.
Mimo ciśnienia, to doskonały moment (pozornego!) wytchnienia, choć od tej chwili na powrót już za późno.
Im dalej w tej podróży, tym amplituda nastroju zaczyna szaleć coraz bardziej. Wychyla się to w jedną, to w drugą stronę, trudno tu o jakąkolwiek stałość. Kompozycyjnie jest po prostu niesamowicie…wszystkie partie zagrane z bezkresną wyobraźnią i przestrzenią na interpretację.
Niewątpliwie cały album jest wielkim popisem indywidualnych umiejętności bądź co bądź wybitnych instrumentalistów, ale grają tak ściśle sprzężeni ze sobą, że powstał z tego muzyczny granit.
Na tej płycie granica między jazzową paranoją a okiełznaniem formy jest bardzo płynna. Dźwięki przechodzą milisekundowe metamorfozy i trudno mieć pewność co wydarzy się po kolejnym takcie. To wielki urok tego albumu.
Dzięki temu ta podróż jest mistyczna i obfituje w wiele uniesień.
Cała występująca trójka przesunęła dość daleko granicę wyobraźni muzycznej nie bacząc na słuchacza.
To właśnie słuchacz musi starać się odnaleźć w tym gąszczu emocji, ale nawet jeśli zgubi się po drodze, czekają go niewiarygodne przeżycia, gwarantuję.
To podróż w jedną stronę, ale mam wrażenie, że bez ustalonego punktu docelowego, przed siebie.
Trzech muzyków wyruszyło w nią 49 (!!!) lat temu i przez te wszystkie lata nie zbłądzili ani razu.
Ani razu!
Last modified: 2024-03-26