Ten album albo zniewoli od pierwszego taktu albo…od drugiego.
Zaczyna się najlepiej jak tylko płyta może się zacząć – beat otwierający 'Polestar’ wraz z towarzyszącymi pejzażami instrumentów klawiszowych jest po prostu najczystszą postacią hipnozy. I ten dochodzący po czasie bas – dźwięki grane przez Slide Five zagarniają wszystko co napotykają na swojej drodze…bez ostrzeżenia i bez wytchnienia choć w praktyce jest ich niewiele.
Są po prostu zagrane w idealnych miejscach, przez idealnych ludzi i w idealny sposób.
Słuchając 'People, Places & Things’ lądujemy tam, skąd daleko do codzienności.
To miejsce musi istnieć gdzieś naprawdę! Możliwe, że trzeba zajrzeć naprawdę głęboko w siebie, ale bez obaw – te nuty pozwalają zapaść się do wewnątrz w mgnieniu oka.
Nieprawdopodobnie przemyślana koncepcyjnie płyta.
Jest tu trip-hop, jest acid-jazz, jest drum’n’bass są echa jazzu klasycznego a wszystko to opada na nas niczym niewidzialna termo powłoka. Jest ciepło, jest blisko, bezpiecznie i…nierealnie.
Dużo, bardzo dużo ambientu, takiego dającego wytchnienie, miękkiego analogowego szumu i echa ocierającego się momentami o nieskończoność.
Pojawiające się w kilku miejscach wokalne płaszczyzny przypominają, że ciągle znajdujemy się wśród ludzi choć momentami nie jest to wcale takie oczywiste.
Sporo też w tej muzyce eksperymentowania brzmieniowego dzięki czemu ten album tworzy bardzo szeroki horyzont – zwłaszcza na słuchawkach! Mistrzowska realizacja dźwięku i selektywność poszczególnych instrumentów.
Dlatego warto właśnie słuchać tej płyty 'na blisko’ – pozwoli to docenić wszystkie, nawet najdrobniejsze niuanse, które zostały zagrane z nieprawdopodobnym wyczuciem i smakiem. Wspomniany 'Polestar’, 'Streamline’ czy choćby 'Affinity’ lub 'Inhaler’ są najlepszymi przykładami chirurgicznej wręcz precyzji przy konstruowaniu struktur tych utworów.
Włączając ten album upewnijcie się, że przed Wami wolny weekend, ta podróż może potrwać znacznie dłużej niż muzyka na tym albumie..
Last modified: 2024-03-23