Kiedy gra się z tak ikonicznymi postaciami jak 'Ptaszyn’ Wróblewski, Tomasz Stańko, Zbigniew Seifert, Janusz Muniak, Zbigniew Namysłowski czy Andrzej Kurylewicz to chyba prędzej czy później przychodzi moment, w którym głowa, serce, dusza eksplodują od nadmiaru inspiracji pochłoniętych przez te wszystkie lata wspólnego muzykowania.
Pytanie co z takim ładunkiem zrobić…nie zawsze udaje się te wszystkie emocje przełożyć na własne dokonania, ale na szczęście Zbigniewowi Wegehauptowi, wybitnemu polskiemu kontrabasiście ta sztuka udała się znakomicie.
Album 'Sake’ jest po prostu rewelacyjny.
Inna sprawa, że nagrywając z takimi tuzami jak Czesław Bartkowski, Henryk Miskiewicz,Janusz Skowron czy Andrzej Olejniczak można śmiało liczyć na kolejną lawinę kreatywności.
Otwierający 'Zambuco’ już na starcie celnie punktuje – świetnie rozkręcający się od pierwszego uderzenia Bartkowskiego, który po prostu nie ma słabych nagrań…dla mnie to jeden z najbardziej czujnych i elastycznych bębniarzy w polskim jazzie.
Dość przypomnieć jego nieprawdopodobne, karkołomne partie podczas koncertu Michał Urbaniak Constellation (https://cutt.ly/AO7mzYV) czy na albumie 'Podróż na południe’ (https://cutt.ly/LPWombV). Tutaj gra momentami równie gęsto, zwłaszcza na blachach, ale już nie tak ciężko…jest go dużo w każdym utworze, ale każda jego zagrywka podkręca rytmikę tych utworów. W sumie nic dziwnego…basista z perkusistą porozumiewają się najszybciej i tu słychać, że obaj, Wegehaupt i Bartkowski postawili bardzo mocny i stabilny fundament pod tę muzykę.
’Sake’ ma rewelacyjną amplitudę nastrojów. To zasługa doskonale przemyślanych i zaaranżowanych kompozycji – każda kolejna przynosi zmianę klimatu, ale co ważne, temperatura nigdy nie spada…ta muzyka ma w sobie bardzo dużo naturalnego ciepła. Duża w tym z pewnością zasługa melodyjnych, momentami wręcz przebojowych partii saksofonowych Miśkiewicza i Olejniczaka (’Four Roses’, 'Dominikowi W’, 'Song for Elvin Jones’, 'Manana’), ale też i niesamowicie grającego Skowrona, który w sobie tylko znany sposób znajduje puste pasaże pomiędzy innymi instrumentami i wypełnia je cudownymi liniami fortepianu – rewelacyjnie się tego słucha, zwłaszcza tych podejść w końcówkach.
Wsłuchajcie się w 'Manana’ , w którym saksofon wije się w niesamowitym dialogu z piano, które co chwila akcentuje podniesienia a do tego jeszcze gęsto grane blachy i kontrabas potęgujące wrażenie mocno filmowego klimatu – robi się naprawdę magicznie i takie momenty są po prostu niezapomniane.
Kompozycyjnie Zbigniew Wegehaupt wypada naprawdę mistrzowsko – na tej płycie najzwyczajniej nie ma słabych momentów. A do tego zgranie muzyków – klucz do takiego zrozumienia tkwi w milisekundach.
W jednym utworze mamy kompozytorską spółkę – 'Sake’ współtworzył Czesław Bartkowski i słychać to od pierwszego taktu. Fenomenalne wejście na bębnach Bartkowskiego to nie przypadek – czekał na tę chwilę, jestem pewien.
To najbardziej groove’owy fragment płyty i często samplowany przez innych artystów z racji właśnie tej otwierającej zagrywki.
Płytę kończy mocno zróżnicowane 'Song for 'Elvin Jones’ i jest to najlepszy sposób na pożegnanie się ze słuchaczem.
Utwór-soczewka skupiający w sobie wszystko to co w tym materiale najlepsze. Cudownie miękkie, obłokowe partie fortepianu
i saksofonu wprowadzają bardzo kameralny i wyciszony nastrój by po czasie bezkompromisowo przejść w klasyczny jazzowy freestyle na piano, kontrabas i bębny aż do ponownego wyciszenia, które poprzez ostatnie tchnienia saksofonu sygnalizuje nieodwołalny koniec tego czarującego albumu.
’Sake’ to płyta idealna na teraz, na za chwilę, na jutro, ale nie na 'później’. Przepiękna przygoda w baśniowej krainie jazzu czeka zatem nie zwlekajcie.
Last modified: 2024-03-24