Każdego dnia mijamy ludzi, nie słysząc eksplozji, które wstrząsają nimi co chwilę. Pod pancerzem codzienności ścierają się w nich żywioły tak przeciwne, że aż znoszące do poziomu niesłyszalności. Tłumienie ich jest sposobem na przetrwanie, ale z całą pewnością nie przynosi wytchnienia. Możliwe, że trzeba dopuścić do głosu to co zagłuszane by finalnie nastała najczystsza cisza – uniwersalny język tych, którzy wiedzą co w duszy człowiekowi gra…
‘Inner Silence’ to jedna z tych płyt, o których niełatwo pisać jako zbiorze poszczególnych kompozycji. Moim zdaniem, ten album jest audio monolitem, który nie dzieli się na mniejsze. Tego słucha się w jednym podejściu, ponieważ odwrócenie uwagi kosztuje niezrozumienie…i nie ma możliwości powrotu w ten sam punkt i stan umysłu.
Ta muzyka pochłania w całości.
Żadnych dróg na skróty – musimy wejść między muzyków i nie bać się tego co się wydarzy. A dzieje się po prostu głęboka hipnoza i jeśli nie jesteście gotowi na 40 minut dryfowania w gęstniejącym płynie rdzeniowo-mózgowym to przełóżcie odsłuch na inny, lepszy czas.
Ten album jest tak skonstruowany, że nie ułatwia trzeźwej oceny sytuacji. Z jednej strony atakuje kakofonia jazzowego chaosu a z drugiej pojawiają się długie momenty wyciszenia wypełnionego delikatnymi akcentami poszczególnych instrumentów i jest to tak zagrane, że mentalna inercja to najlżejsze słowo, które przychodzi mi na myśl by opisać ten byt.
Opadamy bezwiednie, by w mgnieniu oka znaleźć się ponownie w najwyższych rejestrach…a wszystko poza naszą kontrolą.
Jak bardzo potrafimy odpuścić by usłyszeć samych siebie?
Muzyka, którą zagrał Leszek Zadlo ze swoim zespołem wykracza zdecydowanie poza tradycyjną, ludzką percepcję dźwięku.
Nuty zamazane, trudne do rozczytania…zakrzywiające się pod wpływem wysiłku słuchu pięciolinie osaczają umysł, który i tak ma spory problem z przetwarzaniem ilości bodźców dobiegających z tego krążka.
Modelowy przykład muzycznego letargu, w którym rejestrujemy każde, nawet najmniejsze drgania zakończeń nerwowych, ale nie przenoszą one impulsu do działania. Tkwimy więc w upojnym bezruchu jako najwyższej formie koegzystencji z częstotliwością, która ma niezwykłą zdolność do regenerowania naszej wrażliwości.
Powoli rozlewa się w nas aura kojarząca się z upalnym wieczorem na bocznej drodze między nagrzanymi słońcem polami…w ciszy, bez świadków, bez jakiegokolwiek echa czasu przeszłego, stajemy się zakładnikami stanu błogiego zawieszenia, które karmi się dreszczem nadchodzącej ciepłej ciemności.
Oczy patrzą, uszy słuchają, ale deformacja rzeczywistości jest tak potężna, że trudno uchwycić się czegoś konkretnego co mogłoby dać poczucie bycia w precyzyjnie określonej lokalizacji.
Jedno jest pewne: z tego miejsca daleko dokądkolwiek.
Zbliżająca się z każdym taktem bezkształtna, nieprzejrzysta masa majaczy przed nami i trudno nawet określić w niej punkt wejścia, ale to i tak zadzieje się niepostrzeżenie…zupełnie jakbyśmy biernie prześlizgiwali się przez nią na jej druga stronę, po której dociera do nas, że…ponownie jesteśmy w tym samym miejscu.
Pętla pobudzeń.
I tak bez końca.
’Inner silence’ to, moim zdaniem, węzeł nie do rozplątania…możliwe, że 50 lat temu ktoś znał sposób, ale na szczęście nie przekazał tej wiedzy nikomu.
Zostajemy więc sam na sam z tym nieprawdopodobnie wciągającym światem, bez jakiejkolwiek podpowiedzi.
A zagubienie nigdy nie smakowało tak dobrze…
Muzycznie mamy tu do czynienia z wyobraźnią rozmiarów niepoliczalnych. Strach snuć domysły jakie są rzeczywiste kontury tej przestrzeni, którą wykreowali członkowie Leszek Żądło Ensemble.
Może i lepiej, iż nie widzimy tego tworu w całości?
Zagrać tak, by za każdym razem słuchacz wybierał najtrudniejszą drogę…magia.
Obłędnie intrygująca płyta, pełna neuroniesamowitości i podróży, o których wielu na pewno bało się nawet pomyśleć.
A jak naprawdę brzmi tytułowa 'wewnętrzna cisza’?
Gdzie właściwie się ona zaczyna? Czy jest tak samo podstępna?
Co tłumimy w sobie?
Trudno znaleźć odpowiedzi na wiele pytań, które stawia ta muzyka bez zgody na wewnętrzną nieodwracalność, którą ze sobą niesie.
Odwagi!
Prawda może być głębiej niż potrafimy sobie wyobrazić, ale to i tak bliżej niż z powrotem do powierzchni.
Absolut.
Last modified: 2024-03-25