Na temat tej płyty, najlepiej sprzedającej się pozycji jazzowej w historii muzyki, napisano już wszystko.
Dlatego dzisiaj niewiele trzeba pisać – w końcu mamy do czynienia z ikoną, od której dla wielu słuchaczy i muzyków zaczęła się przygoda z jazzem.
Z perspektywy czasu, 'Kind of Blue’ jest jednym z najbardziej reprezentatywnych ambasadorów gatunku.
To wydanie, limitowane do 25 000 na cały świat (wyprzedane), nazwano 'ultimate edition’ co w praktyce ma oznaczać, że 'lepiej się już nie da’.
Czy tak jest? Myślę, że czas i rozwój techniki pokażą.
Niemniej na obecną chwilę jest to faktycznie reedycja zapierająca dech w piersiach. I nie tylko z powodu ceny.
To faktycznie najlepiej dopracowane wizualnie wydawnictwo tej kultowej sesji Milesa Davisa. Piękne opakowanie, książka z fotografiami dokumentującymi czas nagrań, staranna poligrafia okładki, certyfikaty jakości…jest wszystko by usprawiedliwić wydatek.
Najważniejsza jednak jest muzyka. To oczywiste!
Miałem niewiarygodnie wysokie oczekiwania względem tej reedycji.
W końcu zaangażowano najlepszych ludzi od masteringu analogowego, zaprzęgnięto najbardziej zaawansowane technologie by jak najbliżej oddać klimat tamtej sesji.
Dosłownie 'przeniesiono’ zarejestrowane na 3 śladowych taśmach dźwięki i wytłoczono na najwyższej jakości przeźroczystym winylu.
Nie wiem czy można faktycznie było zrobić coś więcej na tym etapie. Sięgnięto po najlepsze dostępne rozwiązania.
Jaki efekt?
Powalający. Dosłownie.
Z tej płyty wreszcie wieje ten kojący niebieski wiatr…
Jego lekkie podmuchy bujają nami aż do zatracenia.
Mam kilka wydań 'Kind of Blue’ i żadne z nich, moim zdaniem oczywiście, nie wytrzymuje konkurencji z tym tu opisywanym.
Aż trudno opisać słowami doznania podczas odsłuchu.
Przestrzenność, selektywność i niewiarygodna wręcz detaliczność dźwięku są wręcz oszałamiające.
Zamykając oczy potrajamy wrażenia – słychać dosłownie wszystko!
Nie ma żadnego zbędnego przydźwięku, żadnego dudnienia czy wysokich świstów…to po prostu gra fenomenalnie.
Audiohoryzont tak dobrze znanych utworów poszerza się o nieznane dotąd zakresy i częstotliwości.
Niewątpliwie jest wiele płyt, które potraktowane w ten sposób zabrzmiałyby niebotycznie, ale dobrze, że trafiło na 'KoB’,
ponieważ dzięki swojej strukturze i aurze, ta muzyka skorzystała nieprawdopodobnie.
Słowem: odpłaciła.
Wreszcie! – chciałoby się powiedzieć.
Nic dziwnego.
Odsłuch tego krążka jest wzruszającym przeżyciem.
To pierwsza reedycja 'Kind of Blue’, która przenosi nas do studia, tuż obok Milesa i pozostałych tuzów jazzu.
Naprawdę niepowtarzalne doświadczenie usłyszeć muzykę tak żywą i pozwolić jej dotykać nas w ten sposób.
Poddajemy się bezwarunkowo, ale to nie kapitulacja.
To długo wyczekiwana chwila bliskości.
Last modified: 2024-03-23