
To wszystko mogło Cię ominąć.
Gdyby tylko małe, wyblakłe pudełko nie wpadło w Twoje ręce podczas porządkowania nieobecności.
Można było je pomylić z czymkolwiek bezużytecznym, ale intuicja nie zawiodła…bo są takie życiorysy, w których wszystko jest ważne.
Dotykasz delikatnie, by nie zbudzić wyobraźni…to ma być ten pierwszy raz gdy zobaczysz historie takimi jak się wydarzyły, bez kolorowania w którąkolwiek ze stron.
Usłyszysz słowa, na które nie zawsze był właściwy czas.
Dlatego nie padły.
Teraz one wybrzmią tylko dla Ciebie..bo od zawsze były Tobie myślane.
Nie musisz już podążać za opowieściami innych…stoisz w deszczu kartek z cudzego kalendarza i wystarczy, że wyciągniesz rękę by być wszędzie tam gdzie Cię zabrakło.
Ciemność zapomnienia nadejdzie prędzej niż myślisz więc dopuść do głosu odwagę, ona przeprowadzi Cię przez labirynt, który był chowany przed Tobą.
Doniesiesz światło do każdej z minionych chwil by przekonać się ostatecznie, że czasem milczenie jest najlepszą formą bliskości.
Czas odpływu masz za sobą więc ruszaj przed siebie by dogonić to, za czym tęsknisz potajemnie w każdym zakątku swojej duszy.
I nie pozwól by ona dłużej karmiła się niedosytem.
Wyblakłe pudełko..drżenie pod palcami.
Mały, wiecznie tektoniczny świat, w którym nic nie skończy się bez Twojej zgody.
A możliwe, że to właśnie tu wykiełkują Twoje najpiękniejsze wspomnienia, które od teraz będą rosły razem z Tobą.
Wyobraź sobie, że to wszystko czekało na Ciebie właśnie do teraz!
To zupełnie tak jakby odkryć nieśmiertelność na nowo.
Wyblakłe pudełko…a w nim niekończące się projekcje rozedrganych, porwanych przez niepamięć obrazów.
Uwiecznione spojrzenia, które możesz zapętlić po kres swoich dni by nigdy nie zapomnieć sensu tej w sumie krótkiej podróży z ludźmi, którzy zdążyli dotrzeć do Twojej przestrzeni.
To pamiątka, którą dostajesz na całe życie…najpiękniejszy prezent jaki można dostać od ciszy przemijania.
‘Iskra’…album-początek, którym Olga Anna Markowska buduje cudowny pasaż przyszłości używając do tego zamykanych jeden po drugim rozdziałów z życia minionego.
Najprawdopodobniej, to nie jest pierwsze wcielenie.
Zabiera z niego to, co najlepsze i najbardziej wartościowe by móc iść dalej w zgodzie z własnym sercem – piękna mądrość, która przychodzi do nas w kolejnych istnieniach.
Cierpliwość w tęsknocie.
Pogodzenie w cieniu nieodwracalności…bo najciężej dać odejść temu co nas zbudowało.
To pragnienie wybrzmiewa dosłownie w każdej nucie tej absolutnie metafizycznej sesji…momentami słychać nadludzkie wręcz zmagania z chybotliwą naturą egzystencji, która ani myśli poddawać się naszej samolubnej woli trwania w nieskończoność.
Pragnienie niemożliwe do usunięcia z krwiobiegu…dlatego tak ważne by nauczyć się z tym żyć i wzorem Olgi Anny Markowskiej wykorzystać jego przepotężną siłę do kreowania tak kunsztownych i poruszających opowieści.
I naprawdę nieważne czy będą to dźwięki, słowa czy obrazy…to wszystko jest o nauce zapamiętywania i niezwykłym talencie do przekazywania tej iskry dalej by inni mieli szansę zacząć coś wyłącznie własnego.
Debiutancka płyta Olgi Anny Markowskiej to rezonujący do granic naszej wrażliwości zapis radzenia sobie z (nie)ludzkimi emocjami.
Poczucie dyskomfortu podczas odsłuchu jest całkowicie naturalne, ponieważ rzadko zdarza się by Artysta przemówił w tak obnażający siebie sposób.
Intymność jest tu momentami czynnikiem wręcz deprymującym…tak blisko pozwola nam się podejść.
Wystarczy wsłuchać się głęboko między dźwięki by zrozumieć, że część z nich została zagrana drżącymi rękami.
To nieuchronna cena za prawdziwość tego co Olga Anna Markowska zdecydowała się opowiedzieć.
Narracja ‘Iskry’ jest zjawiskowa.
Budowana latami (2017-2022) zdążyła nasiąknąć niespiesznością, wnikliwością i przede wszystkim naturalnym ciepłem kogoś kto bardzo chciał to wszystko w końcu poukładać.
Sztuka ciszy i wizjonerstwo minimalizmu.
Chylę bardzo nisko czoło przed aranżacyjnym mistrzostwem tej płyty.
Olga Anna Markowska bezbłędnie wykorzystała swój talent kompozytorski i multi-instrumentalny do stworzenia wciągającego, wielowarstwowego dzieła, które nie przytłacza ani ciężarem ani chaosem wielogłosu.
Wiolonczela, cytra, elektronika i głos…niecodzienny kwartet wyjątkowości, przemawiający zarówno melancholią (‘Borderland’), niepewnością (‘Fever Dream’), nostalgią, głębokimi wzruszeniami (‘Train Ride Home’) jak i nadzieją (‘Mizpah’), wyczekiwaniem (‘Helix’) i wiarą w wyłaniający się powoli nowy horyzont (‘Dusk’).
Nie ma tu wirtuozerii solowych popisów jest za to maestria pokory i cierpliwości w odnajdywaniu najwłaściwszych nut…bo każda z tych zagranych jest po prostu osadzona idealnie na swoim miejscu.
Na pewno też poczujecie lekkie, ale stałe powiewy wiatru wiejącego z ‘Iskry’ – to zasługa idealnego balansu w kreowaniu struktur poszczególnych utworów, w których pozostawiono nam niezwykle dużo miejsca na złapanie oddechu. (Piotr Kaliński: brawo za subtelny, nienachalny miks).
Będzie Wam potrzebny. Bardzo potrzebny.
To wszystko mogło Was ominąć.
Jednakże wyblakłe pudełko, które przemierzyło naprawdę długą drogę do teraźniejszości, dotarło także do mnie.
Nie szukałem go, ale z jakiegoś powodu miałem je znaleźć.
A skoro trafiło także w moje ręce, nie waham się go otworzyć.
Cały czas próbuję sobie wyobrazić tę małą dziewczynkę, która latami sumiennie zapełniała je kolejnymi skrawkami historii.
Historii, która stała się ‘Iskrą’ dla Olgi Anny Markowskiej.
Jeden z najpiękniejszych hołdów dla kruchości ludzkich więzów jakie słyszałem.
Podium płyt tego roku choć dopiero się zaczął..
Last modified: 2025-04-03