
Jeden z najważniejszych i najpiękniejszych tribute projektów jakie powstały w muzyce jazzowej, moim zdaniem.
Postać Tomasza Stańki jeszcze wiele razy będzie przewijać się w tej serii, ale dzisiaj kilka słów o tym jak widział i słyszał Mistrza jego uczeń, Piotr Schmidt, wraz ze swoim zespołem.
Zmierzenie się z twórczością tak ikonicznego i wybitnego artysty wymaga odwagi, talentu, wizji i respektu a wszystkiego na 100%.
Tu nie ma prawa pojawić się żaden znak zapytania.
Pierwsze uderzenia w klawisze Wojciecha Niedzieli, fenomenalnego pianisty jazzowego dają do zrozumienia, że ten album będzie bardzo głębokim pokłonem w stronę legendarnego trębacza. Szacunek, powaga, elegancja i wyczucie – poziom tego albumu jest absolutnie mistrzowski. To jedna z tych płyt, która powinna mieć wyraźny napis na okładce 'zamknij oczy zanim zacznie się muzyka’.
I Wy tak zróbcie – naprawdę posłuchajcie tej rady.
Piotr Schmidt Music zabiera w podróż tak niepowtarzalną, że naprawdę szkoda rozpraszać się czymkolwiek.
Jest wszystko to co najlepsze w muzyce i wykonaniach Stańki, ale dzisiaj gra Piotr Schmidt i grają też inni muzycy.
Dla mnie to swoisty koncert dla Tomasza Stańki i jestem pewien, że gdyby mógł być na widowni, żałowałby, że nie gra razem z muzykami. Taki to jest właśnie album.
Trzeba przyznać, że Piotr Schmidt gra z nieprawdopodobną dbałością i momentami trudno powiedzieć kogo tak naprawdę słyszymy, ponieważ duch Mistrza unosi się tu nad całością, ale cała płyta brzmi bardzo autorsko i uważam to za ogromny plus.
Schmidt doskonale zdaje sobie sprawę z piękna tego co grał i tworzył Stańko, ale nie ogranicza się do bycia odtwórcą.
Kreuje przestrzeń pełną jego własnej wrażliwości i czucia przez co słuchamy naprawdę bardzo osobistych dźwięków.
Tak brzmi dialog pokoleń i jest to naprawdę wzruszające.
Jeśli będzie Wam dane posłuchać tego albumu na żywo, nie myślcie dwa razy nad kupnem biletu.
Koncert tego składu z tym materiałem to prawdziwe misterium.
Blisko, intymnie i melancholijnie…Piotr Schmidt nie maskuje emocji i jesteśmy świadkami naprawdę przejmującego wydarzenia.
Przed nami staje człowiek, który odarty z pancerza ochronnego pokazuje nam jak szalenie istotną osoba był dla niego Tomasz Stańko. Dla pozostałych muzyków także – czułość ich gry nie pozostawia jakichkolwiek złudzeń.
Wojciech Niedziela gra w nieprawdopodobnie przejmujący sposób. Momentami te oszczędne, ale jakże trafione dźwięki potrafią zrobić wyrwę w sercu.
Niedziela oraz pozostali muzycy, Maciej Garbowski oraz Krzysztof Gradziuk, są bardzo aktywni na całej płycie i swoją obecność zaznaczają w niezwykle wytworny sposób.
Żaden akcent, żadna nuta, uderzenie czy artefakt nie pojawiają się na siłę. Zwłaszcza Gradziuk, grając bardzo często na rozmaitych przeszkadzajkach perkusyjnych wprowadza niesamowicie kameralny klimat i poczucie, że to wszystko dzieje się tuż obok naszej duszy.
Realizacja tego albumu jest arcymistrzostwem.
Selektywność i jakość samych nagrań gwarantują naprawdę niecodzienne przeżycie – załóżcie też słuchawki, tam skrywa się kolejny wymiar tej płyty.
Mógłbym wymieniać utworami: 'Epilog’, ’21 grams’, 'The inner struggle’ czy 'Sorrow’ – ta płyta to zrówno utwory kwartetu jaki i samego Piotra Schmidta (’Transgreesion’, 'Serenity’) a także Komedy (’Rosemary’s Baby’) i nie ma to żadnego znaczenia.
’Tribute to Tomasz Stańko’ nie składa się z części ani fragmentów, tego albumu słucha się w całości. Od początku do końca.
Cudowna całość, w której trzeba się zanurzyć aż do niewidzialności.
Dzięki temu nikt nie odnajdzie Was w tych dźwiękach.
Last modified: 2024-03-23