Urzekający album. Pełen nostalgii, melancholii, ale tez i pięknych aranżacji, dla których warto sięgnąć po ten album.
Właśnie aranżacyjnie jest to naprawdę doskonały materiał – z jednej strony miękkie, snujące się partie a z drugiej momenty zakręconej wirtuozerii – proporcje są idealnie wyważone.
W opisie na okładce zabawne zdanie 'Nahorny zaprosił do współpracy młodych ale doświadczonych aranżerów…’ – mowa o Tomaszu Stańko i Janie 'Ptaszynie’ Wróblewskim!
Inna sprawa, że słychać tę dwójkę na tej płycie.
Słychać i to mocno. Zwłaszcza Ptaszyna, który potrafił zawsze aranżować na kilka instrumentów, włączając w to skład orkiestrowy i właśnie partie smyków są tutaj po prostu mistrzowskie. Niewątpliwie Nahorny to równie wybitny specjalista od aranżacji zatem 'Jej portret’ jest sumą tych wszystkich niebotycznych talentów.
’Dzisiaj już tak się nie gra’ – chciałoby się powiedzieć.
Coś w tym jest.
Czuć w tych wykonaniach mnóstwo szacunku dla dźwięku, kompozycji i przestrzeni, którą muzycy postanowili wypełnić nutami. Nic tu nie jest na siłę, nikt nie walczy o pierwszeństwo
a każdy utwór stanowi pięknie opowiedzianą historię i jest niczym bezpieczny, ciepły kokon…otula, ale nie dusi.
I na koniec: cover 'Powiedzieliśmy już wszystko’, utworu skomponowanego przez Nalepę a granego przez Breakout.
W wykonaniu Nahornego jest po prostu majstersztykiem.
Absolutną lekcją dla wszystkich muzyków, którzy planują nagrać przerobioną wersję znanego artysty, kultowego kawałka i zagrać go z takim respektem a jednak odcisnąć na nim swoje piętno do tego stopnia, że powstaje zupełnie nowa, niepowtarzalna jakość.
Ten utwór niesie w sobie taką skalę emocji, że doprawdy, trudno słuchać tego spokojnie, jeśli zna się tekst oryginału.
Niezwykle rezonujący moment na płycie.
Jeśli macie wolne około 40 minut, wybierzcie się w podróż w czasie…nie wahajcie się.
Muzycznie cudowne lata 70 czekają.
Last modified: 2024-03-24