• Facebook
  • Spotify
Skip to content
jazzmotional.com
Home Bez kategoriiBremer/McCoy – ‘Utopia’, 2019 rok [LP]

Bremer/McCoy – ‘Utopia’, 2019 rok [LP]

2024-03-24• byJazzmotional

Na fiordach pamięci, gdzie gra muzyka naszych najskrytszych myśli.

Cicho, ciszej, zaintonujmy to bezszelestnie…tak by nie wybudzić się z marzeń.
Krok po kroku zostawmy za sobą zgiełk i przenieśmy się do miejsca, w którym pamięć góruje nad mgłą upływającego czasu.

‘Utopia’ to zbiór krótkich nowel dźwiękowych, niezwykle wycofanych, melancholijnych i przede wszystkim aksamitnych w dotyku.
To niezwykle piękne chwile spędzone w towarzystwie tych, których sami przywołamy do naszej bliskości, zatem rozkoszujmy się tymi spotkaniami, ponieważ nie zawsze mamy takie moce.

Bardzo rozczulająca płyta.
Pełna zaskakującej miękkości najdalszych wspomnień.
Nagle okazuje się, że potrafimy pamiętać melodyjnie, zgodnie z rytmem naszych serc.
Ta muzyka ma niesamowity dar wzbudzania w nas wyłącznie czułych emocji, za których obecnością niejednokrotnie tęsknimy.
Rozpisana na instrumenty klawiszowe i kontrabas emanuje niesamowitą głębią przeżyć i towarzyszących im kolorów. Niewątpliwie, to także zasługa doskonałych aranżacji oraz stosowania wielu efektów kreujących ogromną przestrzeń dla wyobraźni słuchacza.

Niespieszna delikatność tych dźwięków ma w sobie uwodzicielski czar. Niczym muskanie naszej wrażliwości – momentami wystarczą dwa, trzy dźwięki i niekończące się echo byśmy zadrżeli w posadach. Tak właśnie jest w ‘Tusmørke’, jazzująco zniewalającym utworze, w którym pojawiają się także instrumenty smyczkowe. Wysmakowana powabność, wypełniająca pierwszą część, zostaje przełamana w połowie przez pociągającą tajemnicę i nagle gasną światła…ten moment to naprawdę kwintesencja filozofii tego albumu.
Nie pozostaje nam nic innego jak wsłuchać się w nadchodzące ciepło, które rozleje się w nas w taki sposób, że ciężko naprawdę otworzyć oczy.
Nie róbcie tego, niech to wyciszenie zawładnie Wami.
Minimalizm środków to zabieg celowy i chylę czoła przed muzykami za obłędne wręcz wyczucie aury. Smyki, zaefektowane klawisze zmierzające tam i z powrotem ku granicy słyszalności i ta prowokująco miękka partia kontrabasu głaszcząca nas niską częstotliwością…co za doznanie! Załóżcie słuchawki, koniecznie.

Płyty jak ‘Utopia’ są niezwykle potrzebne by docenić kontemplacyjną siłę muzyki.
To co Bremen i McCoy zagrali jest absolutnie idealnym podkładem pod każdą podróż mentalną. Już od pierwszych taktów otwierającego ‘Åben Bog’ staje się jasne, że przed nami daleka droga, pełna lirycznych partii, urokliwych melodii i tak bardzo wyczekiwanej przewidywalności, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Tu nie ma mowy o znużeniu, raczej o doświadczaniu gładkości, która pozwala nam bezkarnie tulić się do tych dźwięków. A wierzcie mi, że to jedna z tych rzeczy, które będziecie chcieli instynktownie robić w trakcie odsłuchu.
Zatem, śmiało.

Ta sesja niesie w sobie taką skrywaną, nieformalną wytworność.
Nic tu nie jest na siłę ani na pokaz. To gra naturalność, której brakuje wielu produkcjom.
W niewymuszony sposób mieszają się style i wpływy dając ostatecznie wszystkim nam niezwykle plastyczne spektrum dowolności odczuć.
Całość wybrzmiewa w bardzo konsekwentnym tonie, ale każda kompozycja ma swój niepowtarzalny charakter przez co słucha się ich wszystkich jednym tchem.
Świetnym przykładem jest zjawiskowy ‘Højder’, zagrany w zaskakującym klimacie podskórnie nostalgicznego tanga. Niczym zaproszenie do tańca z najdroższym ze wspomnień…chcemy by ta muzyka grała naprawdę długo i niosła nas dalej niż sięga nasza własna pamięć.
Ogarnia nas rozpromieniona zaduma, która jest efektem idealnie dobranych proporcji.
W takim stanie trudno nie myśleć tak bardzo do przodu…

I właśnie to dopowiadanie historii jest ogromnym atutem ‘Utopii’.
Wystarczy dać sercu wewnętrzną zgodę na improwizację a muzyka zrobi resztę.
Świetnie rozpisane dialogi między pianem a kontrabasem wzmacniają pełnię harmonii i trzeba przyznać, że wykonawczo ten materiał został zagrany z niesamowitym wysmakowaniem.
Mnóstwo tu artefaktów, zakurzonej przeszłości i delikatnych nieprzeźroczystości błąkających się po całym pejzażu sonicznym, które nasilają autentyczność poczucia izolacji w miejscu odległym.
Zacisza, w których znikamy na tej płycie, znajdują się dosłownie tuż za każdą nutą więc miejsca dla siebie jest wyjątkowo dużo.
Aranżacyjna stylowość polega tu głównie na bardzo umiejętnym operowaniu wolną przestrzenią, którą muzycy z pełną premedytacją zostawiają dla słuchaczy.
Nie ma tu żadnego ciśnienia wypychającego nas w jakimkolwiek kierunku.
Na tej płycie nie da się płynąć pod prąd, jej nurt jest tak szczery, że wystarczy po prostu być sobą.

Bremer/McCoy pokazują tym wydawnictwem, że oderwanie od rzeczywistości nie jest..utopią.
A przynajmniej nie musi nią być.
Słuchanie tego albumu jest unikalnym przeżyciem, ponieważ nieczęsto możemy wtopić się tak delikatnie we własną nieobecność i pozwolić jej przejąć pełną kontrolę.
A wszystko to w odurzającym rytmie miarowo bijącego serca, które przypomina nam, że, niezależnie od długości tej czarującej podróży, mamy dokąd wracać.


#jazzmotional

Last modified: 2024-03-24

Previous: Urszula Dudziak / Adam Makowicz – ‘Newborn Light’, 1972 rok. [LP]
Next: Kazimierz Jonkisz Top Six – ‘Outsider’, 1987 rok. [LP]

Comments are closed.

Ostatnie wpisy

  • Piotr Damasiewicz & Dominik Wania – ‘The Way, The Truth And The Life – According To Artur Olender’, 2025 rok [LP]
  • lbert Karch & Gareth Quinn Redmond – ‘Warszawa’, 2024 rok [LP]
  • Miłosz Oleniecki Trio – ‘Black Narcissus’, 2024 rok [LP]
  • Maciej Tubis, Poznań – Scena na Piętrze, 05.10.2024
  • Wynton Marsalis

Najnowsze komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.
  • Facebook
  • Spotify

Archiwa

  • maj 2025
  • kwiecień 2025
  • styczeń 2025
  • październik 2024
  • maj 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024

JAZZMOTIONAL

To miejsce, w którym przeczytasz o płytach, które nie pozostawiły mnie obojętnym. Czasem będzie to kilka słów a czasem dziesiątki zdań by oddać to co dzieje się podczas słuchania. Subiektywnie, ale za to szczerze. Możesz tu trafić na labirynt, w którym trzeba będzie poruszać się po omacku by poczuć na własnej skórze moc i piękno muzyki...do ostatniej nuty. Życie jest za krótkie by słuchać dźwięków, które nie pozostawiają po sobie śladu...dlatego warto zaryzykować i wybrać tę trudniejszą drogę. Nagrodą będzie nieprzemijalność chwili, w której to wszystko się wydarzy. Mógłbym pisać o harmoniach, technikach kompozytorskich, tonacjach, stylach i strukturach utworów. Mógłbym. Zostawiam to jednak innym. Tutaj przeczytasz o dźwiękach bijącego serca, o podskórnych pięcioliniach i szaleństwie nut płynących przez krwiobieg. O tym niewidzialnym elemencie muzycznego tchnienia, które rezonuje w nas długo po tym jak wybrzmi ostatni takt. Jazz? W zdecydowanej większości tak, ale z kilkoma wyjątkami. I z reguły winylowo. Będziemy dużo podróżować w czasie zatem przygotuj się na wiele chwil nieobecności. A ile zajmie nam powrót zależeć będzie wyłącznie od nas samych. Jedno jest jednak pewne: usłyszysz muzykę wartą emocji. Twoich emocji. Cokolwiek tutaj znajdziesz, najpierw było próbowane przeze mnie wiele razy. Dzięki temu wiem którędy biegnie droga - nawet po omacku.

Dlatego jeśli chcesz się odważyć, to tylko teraz.

Najnowsze komentarze

    Meta

    • Zaloguj się
    • Kanał wpisów
    • Kanał komentarzy
    • WordPress.org
    Copyright © 2024 Jazzmotional
    Close Search Window
    ↑