
Zebrać czołowych muzyków, napisać muzykę, zaaranżować kompozycje, samemu wystąpić jako solista…i zapanować jako dyrygent nad całością…taka magia to nie kto inny aniżeli Jan 'Ptaszyn’ Wróblewski i jego Grand Standard Orchestra!
Gdy ma się do dyspozycji absolutną czołówkę polskiej sceny jazzowej w postaci Tomasza Stańki, Wojciecha Karolaka, Janusza Muniaka i Tomasza Szukalskiego można myśleć o nagraniu dowolnego wydawnictwa – ci muzycy brali udział w tak licznych i zróżnicowanych stylistycznie projektach, że trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek barierę…czy to natury muzycznej czy mentalnej. Oni wszyscy mają w swoim DNA elastyczność i otwartość gwarantujące najwyższą jakość wykonania…dowolnie zapisanych partytur.
A te zostały napisane przez Jana 'Ptaszyna’ Wróblewskiego wyjątkowo klasycznie…i chwała mu za to, ponieważ ten album niesie ze sobą olśniewającą dawkę piękna, bliskości, wrażliwości i tysiąca innych cudownych emocji, dzięki którym słuchanie tego materiału zawsze jest nie lada przeżyciem.
Ponadczasowa elegancja – to znak rozpoznawczy wszystkich projektów orkiestrowych sygnowanych przez 'Ptaszyna’.
Wszystko zagrane z ogromnym szacunkiem, dokładnością, niesamowitym wyczuciem i zmysłowością.
Każdy utwór na tej płycie jest niczym ścieżka dźwiękowa do chwil pełnych spokoju i refleksji.
Oto jak brzmi prawdziwe spełnienie.
Najbardziej niesamowity dla mnie jest fakt, że w nagraniu biorą udział muzycy, którzy zasłynęli m.in. z szalonych eksperymentów, psychodelicznych poszukiwań czy nowoczesnych, awangardowych brzmień. I nagle, ci wszyscy soniczni eksploratorzy grają tak jak im Jan 'Ptaszyn’ Wróblewski napisał, że maja grać.
Klasycznie, dostojnie, delikatnie i nostalgicznie.
A oni wykonali to tak, że ręce same składają się do bicia braw.
To dowód na wielkość zarówno samych solistów jak i Szefa Orkiestry.
Dużo w tej muzyce naturalnego bicia serca i grzejącego ciepła, którym emanuje praktycznie każda zagrana nuta.
Słucha się tego niczym starego radia lampowego, w którym od pokoleń puszczana jest ta sama płyta…magia tych dźwięków jest absolutnie wciągająca.
Trudno dzisiaj o muzykę nagraną w taki sposób.
Wystarczy, że posłuchacie otwierającego utworu – 'Smykałka’ jest najlepsza wizytówką tego co Was czeka przez kolejne prawie 40 minut.
Ornamentowe wykończenia, zapadające w pamięci melodie i niepowtarzalną szarmanckość sekcji orkiestrowej.
Niczym śnieg padający drobnymi płatkami skrzącymi się w świetle wieczornych latarni w czarno-białym filmie…taka właśnie aura panuje na 'Grand Standard Orchestra’.
Ta płyta to konieczność w otaczającej codzienności.
O różnych emocjach było tu pisane.
W różnych zakamarkach ludzkiej wrażliwości już byliśmy, ale zawsze trzeba mieć przynajmniej jedno wyjście awaryjne…miejsce, do którego można uciec i schować się przed niechcianymi impulsami.
Jan 'Ptaszyn’ Wróblewski i Grand Standard Orchestra oferuje najprawdziwszy muzyczny azyl, w którym nikt nikogo nie pyta o powód nagłego pojawienia się. Wszyscy doskonale wiedzą jak i po co tu trafili i co najważniejsze, nikt nikomu nie liczy tu czasu.
Muzycy grają dla Was bez końca…więc korzystajcie.
Last modified: 2024-03-23